Potężne artefakty
Data: 28.06.2024,
Autor: Vee, Źródło: Lol24
Pędził szkolnym korytarzem co sił w nogach. Na plecach czuł oddech swoich prześladowców. Pisk starych trampków, ostry skręt. Dłoń sięgająca po jego kaptur przecięła powietrze. Dawid Myszkowski wybiegł na otwartą przestrzeń holu. Jak tyczki mijał obojętnych uczniaków. W prawo, w lewo. Widzenie tunelowe. Need for Speed. Dzięki skromnym warunkom fizycznym zyskał w tłoku cenne metry nad gorylami. Odwrócił się za siebie. Rudy i Kaszana mogli tylko patrzeć, jak jego krótko ostrzyżona, jasna głowa oddala się z każdą sekundą. Niewiele myśląc, pognał ku schodom. Chwycił się poręczy i jednym susem zeskoczył do podziemi. Taranem przebił się przez kolejkę do sklepiku. Różowa portmonetka zawirowała w powietrzu.
– Ej, uważaj! – Krzyk Alicji przedarł się przez pomruki niezadowolenia, wymieszane z brzdękiem rozsypanych miedziaków.
Wolałby nie podpadać akurat jej, lecz nie było czasu na przeprosiny. Z dwojga złego, ona go przecież nie pobije. Ruszył w kierunku wąskiego tunelu. Z kantyny niósł się zapach gotowanych pulpecików, ale on poczuł jedynie siarczystą woń wpierdolu, bo nie było mu łatwo uciekać na prostej. Dawid nie interesował się sztukami walki, ale dzięki bandziorom doskonale znał dźwignię na nogę, balachę i duszenie trójkątem. Zastrzyk adrenaliny zrobił swoje. Nietknięty dotarł do końca długiego korytarza. Przeskakując co kilka stopni, przedostał się na parter. Tam złamał schemat. Zamiast pobiec na piętro, postanowił wrócić do punktu wyjścia.
– Aa! – Rozpaczliwy krzyk ...
... bydlaka, a za nim rechot gawiedzi.
Wymanewrowany Kaszana poleciał jak długi na śliskie linoleum! Dobrze mu tak – pomyślał wymoczek. Kątem oka dostrzegł, że Rudy został koledze na pomoc. Nikt go już nie gonił. Mógł zwolnić. Oddalał się od zagrożenia spokojnym truchtem, zerkając tylko, czy nie wznowiono pościgu. Stracił czujność. Atak nadszedł od frontu. Zaciśnięta pięść rozbiła się na podbrzuszu chłopaka, a ten z hukiem runął na ziemię. Zwinięty w pozycji embrionalnej skomlał jak pies, walcząc z bólem, na który nie ma lekarstwa. Zrobiło mu się okropnie gorąco. Natychmiast otoczyło go stado gapiów, przetaczających po jego samoocenie beczkę śmiechu. Uniósł załzawione oczy na swego oprawcę. Nie był nim żaden z osiłków. To Alicja.
– Ty szczurze! – krzyknęła.
Tak oto Szczur został Szczurem. Typem, którego „pobiła dziewczyna”. Odkąd spadł na samo dno szkolnego łańcucha pokarmowego, musiał się użerać nie tylko z agresją oprychów, ale też pogardą dziewczyn i uczniów klas młodszych. Lekcje były dla niego koszmarem, a przerwy istnym piekłem. Znienawidził szkołę, ale jeszcze silniejszym uczuciem pałał do Alicji, którą obwiniał za swoje nieszczęście.
Długimi miesiącami marzył o zemście, ale w żaden sposób nie był w stanie jej zaszkodzić. Mógł tylko obserwować, jak brunetka zyskuje popularność. Na domiar złego, uwielbianej przez nauczycieli, otoczonej wianuszkiem koleżanek dziewczynie jako pierwszej urosły piersi. Z ręki jedli jej więc ci sami chłopacy, którzy zawodowo zajmowali ...