Impreza na plaży cz. 15
Data: 15.05.2018,
Kategorie:
Geje
Autor: LukaszLuke, Źródło: Fikumiku
-Kacper!? Kacper!!! -Ccccooo? Co się stało? - zapytałem zdziwiony. -Znowu straciłeś przytomność! -Michał? - byłem totalnie otępiały, nie widziałem wyraźnie, jedyne co ukazywało się moim oczom, to zarys postaci. -To ja, Marta... Dzwoniłam do ciebie, nie odbierałeś, zmartwiłam się i przyjechałam sprawdzić, czy nic ci się nie stało... -Marta.... Adrian... Odleciałem. Nie mam pojęcia, co się ze mną działo. Zamiast wziąć się w garść, coś zrobić, działać, po prostu zemdlałem. Nie powiedziałem nawet przyjaciółce, o Michale... Obudziłem się w szpitalu, ile spałem, nie wiem. Czułem, że jest źle. Po otworzeniu oczu, zauważyłem Martę, lekarza i... Michała... -Michał, kochanie... - wydobyłem z siebie z trudem. -Kotek, już dobrze. - złapał mnie za rękę, widziałem, że płacze. - Jestem przy tobie i nigdy nie zostawię. -Ale Adrian, ty byłeś u niego, dzwoniłem do ciebie, a on odebrał... O co tu chodzi? -Jak to był u niego? - zdenerwowała się Marta. -Kotuś, chciałem do ciebie zadzwonić, że zostanę dłużej w pracy, ale kiedy chciałem wyjąć telefon, nie było go. Ktoś mi go ukradł. -Michał, jak usłyszałem jego głos, zamarłem i prawdopodobnie, straciłem przytomność. Tylko tyle pamiętam. Potem pojawiła się Marta i obudziłem się tutaj. -Nie denerwuj się. Wtedy w pracy spotkałem Karola, może on ma z tym coś wspólnego? -Bardzo możliwe. - odpowiedziałem. Karol! Skoro Michałowi skradziono telefon, a Adrian go odebrał, to nie może być zbieg okoliczności. Jak nic, maczał w tym palce. Ta gnida, zrobi ...
... wszystko, żeby nas zniszczyć! Po dwóch dniach, pobytu w szpitalu, kroplówkach i jednej chemii, wyszedłem do domu. Michał jak to Michał, nie odstępował mnie na krok. Znowu przeze mnie, zawalił pracę, a ja czułem się winny. Jak tak dalej pójdzie, będę musiał zrezygnować z pracy i gnić w łóżku, bo do tego nadaję się idealnie. Nie poddam się, ani chorobie, ani Adrianowi! Nigdy w życiu, jak tytuł książki, którą bardzo lubię. Doczłapałem się do sypialni i położyłem. Zwolnienie z pracy, na tydzień. No tak, jak moje zdrowie nie wróci, chociażby w najmniejszym stopniu do normy, sami mnie zwolnią, a ja już nie będę musiał składać wypowiedzenia. -Potrzebujesz czegoś, kotek? - zapytał Michał. -Nie. Wszystko mam. Nie przejmuj się mną, masz swoje obowiązki, które zaniedbujesz z mojej winy. -A w łeb chcesz? Ja cię kocham, durniu! Przejmuje się i zawsze będę! Po tych słowach, pocałował mnie i wyszedł do pracy. Nie myślałem już o niespodziankach jak ostatnio, bo źle się to skończyło. Postanowiłem leżeć w łóżku i nie ruszać się z niego. Oczywiście, jak to ja, po przejrzeniu wiadomości w internecie, poczty, plotek, od których ostatnio byłem uzależniony, nie mogłem już wytrzymać. Wstałem, ubrałem to, co miałem pod ręką i poszedłem do kuchni. Wpiłem kawę, zjadłem jajecznicę z dwóch jajek i nabrałem ochoty na spacer. Ruch to zdrowie, prawda? To dlaczego mam leżeć? Zabrałem telefon, portfel, w którym i tak niewiele zostało, ale od czego jest karta kredytowa? Wyszedłem z mieszkania, zamknąłem drzwi i ...