Impreza na plaży cz. 15
Data: 15.05.2018,
Kategorie:
Geje
Autor: LukaszLuke, Źródło: Fikumiku
... zareagował, jakby mnie nie widział. Starałem się, go dotknąć, ale nie mogłem. Kondukt pogrzebowy, wraz z karawanem, w którym, była ciemno brązowa, dębowa trumna, ze złotymi zdobieniami, dotarł nad grób. Płyta była podniesiona, ludzie zebrali się dookoła, trumnę postawiono na belkach, obok mogiły... Michał z Martą, stali tuż obok drewnianej skrzyni... Dopiero wtedy, zobaczyłem napis, na tabliczce, która była przymocowana do trumny, zobaczyłem też, napisy, na nagrobku... To grób mojej mamy! A na tabliczce, przyczepionej do dębowego drewna, widniało moje imię i nazwisko... Umarłem? Ale jak? Ja nawet o tym nie wiem! Stałem w kuchni, pokłóciłem się z Michałem, ale co dalej? Nie wiem. Nie pamiętam! Czyli tak wygląda śmierć? Nie bolało, nie poczułem nic, nawet nie wiem, kiedy, jak... Ale to już pewne. Nie ma mnie na tym świecie. Dlaczego? Chciałem tyle jeszcze zrobić, tyle powiedzieć Michałowi, jak bardzo go kocham, jak ważny jest dla mnie. -Kochanie, proszę, popatrz na mnie, ja tu jestem! Rozumiesz!? Nie zostawię cię... nigdy... Kocham cię! - zacząłem płakać. Ksiądz wypowiedział ostatnie zdanie, a czterej mężczyźni, ruszyli do mojej trumny. Zdjęli ją z belek, podłożyli pasy i zaczęli spuszczać mnie pod ziemię... To było straszne... poczułem chłód, niepokój... Nie to było najgorsze... -Kotek, nie zostawiaj mnie! Nie teraz! Błagam cię! Ja nie mogę bez ciebie żyć! Kocham cię! Proszę... Głos Michała usłyszałem wyraźniej niż kiedykolwiek, a ból jaki poczułem w sercu, był ...
... niewyobrażalny... Marta przytrzymała go, aby nie rzucił się za trumną... -Kochanie, nie zostawię cię! - powiedziałem. Trumna zniknęła mi z oczu, a ludzie, którzy zebrali się, aby mnie pożegnać, zaczęli się rozmazywać. Tak to się kończy? Ciało w ziemi, a dusza znika? -Nie, proszę... NIE!!! - krzyknąłem, ale nikt tego nie usłyszał. Pogrążyłem się w ciemności... Wiecznej ciemności... ---- -Kacper! Obudź się! -Co jest! - otworzyłem oczy, a ciemność zniknęła... zobaczyłem swojego ukochanego. - Michaś, ja tu jestem! Jestem i cię nie zostawię! Nigdy... - rozpłakałem się. -Kotuś, co się dzieje? Ja wiem, że jesteś, ja też cię nigdy nie opuszczę. -Ja... ja... śniło mi się..., że... u... umarłem... widziałem swój pogrzeb. Ja nie chcę umierać, nie teraz. Michał natychmiast mnie przytulił, pocałował i trzymał dopóki się nie uspokoję. Po raz kolejny. Sam też się rozpłakał. Gdy się już uspokoiłem, po czterdziestu minutach, pocałowałem go namiętnie, zaczęliśmy się kochać... Następnego dnia, wstałem przed budzikiem, pomimo intensywnej nocy. Wyszykowałem się do pracy, ubrałem i pojechałem prosto na lotnisko. Przede mną, cztery loty i około dziesięciu godzin. Czas mijał powoli, a ja myślałem wciąż o tym porąbanym śnie... Czy to moja chora wyobraźnia, czy wizja niedalekiej przyszłości... Siedząc tak, podczas ostatniego lotu, w tylnej części samolotu, w „kuchni”, naprawdę ktoś miał poczucie humoru, nazywając to kuchnią, myślałem, myślałem... moje przemyślenia przerwała koleżanka... -Co ty taki przymulony ...