Popoludnie, ktore nigdy się nie wydarzylo (?)
Data: 12.07.2024,
Kategorie:
Nastolatki
Autor: Jane Doe, Źródło: SexOpowiadania
Wpis został znaleziony na forum dla kobiet. Kilka dni po wysłaniu tej wiadomości, autorka usunęła cały wątek i nie pisała na tej stronie już nigdy więcej. Jest to prawdopodobnie jedyna kopia jej historii i jest tak niesamowita, że postanowiłam się nią z Wami podzielić. Usunęłam pewne szczegóły, takie jak miejsce zamieszkania, by nie wprowadzić autorki w kłopoty, ale lwia część pozostała identyczna.Nazywam się Karolina i mam 23 lata. Jestem studentką na wydziale lekarskim i uważam moje życie za generalnie szczęśliwe. Mam kochającego chłopaka, który (jeśli wierzyć jego kumplom) chce mi się niedługo oświadczyć, przyzwoite oceny, jak na wysoką poprzeczkę stawianą przyszłym lekarzom i wystarczającą ilość wolnego czasu, by móc oddawać się swoim pasjom. Na wstępie zaznaczę, że nie kręci mnie temat zdrady i nigdy w życiu nie oddałabym mojego ukochanego żadnej innej, jednak od jakiegoś czasu nawiedza mnie pewien sen, którego przebłyski robią się coraz wyraźniejsze. Z początku, to były jedynie pojedyńcze "klatki", ale obecnie, wszystko scaliło się niemalże w jeden film. Zawsze ten sam.Chodziliśmy z moim ukochanym do tej samej szkoły. Znaliśmy się praktycznie od pierwszej klasy podstawówki, ale dopiero w liceum coś między nami zaiskrzyło. Był typem "bad boya", a ja szarą myszką, ale gdy mieliśmy około 16 lat, zaczęliśmy się spotykać, a z czasem nawet myśleć o wspólnej przyszłości, co w jego przypadku, dla osoby, która by go nie znała, byłoby nie do pomyślenia. Dbał o mnie, bronił przed ...
... "popularnymi dziewczynami", ale miał bardzo gorący temperament i łatwo dawał się prowokować do bójek, przez co często lądował na dywaniku pani pedagog. Jego rodzice się nim za bardzo nie przejmowali. To znaczy, jego zachowaniem. Interesowało ich tyle, by został dopuszczony do matury, a to, czy na świadectwie będzie miał "wzorowe" czy "poprawne" to już sprawa drugorzędna. Z tego też powodu, kolejne rozmowy wydawały się nie przynosić żadnych rezultatów i czekanie na niego przed gabinetem w piątkowe popołudnie było już niemalże moim rytuałem. Było w tym coś relaksującego. Gapienie się na puste korytarze, które zwykle są pełne dzieciaków i samochody nauczycieli odjeżdżające z parkingu w stronę zachodzącego słońca. Gdy na placu zostało jedynie auto pani pedagog, zerknęłam lekko wytrącona z tego transu na telefon. Dzisiejsza rozmowa trwa już pół godziny dłużej niż zazwyczaj. Wstałam z ławki, poprawiłam sobie spódniczkę, złapałam plecak i delikatnie uchyliłam drzwi, by zajrzeć do środka...Olek siedział w fotelu, jego oczy utkwione w ekranie laptopa, na którym wyświetlały się psychodeliczne wzory. Chciałam się odezwać, otworzyć drzwi szerzej, ale nie spodziewałam się, że w momencie, gdy spojrzę na projekcję, sama poddam się jej wpływowi. Stałam jak wryta, nie będąc w stanie się nawet odezwać. Do moich uszu zaczął docierać delikatny dźwięk stukającej miarowo kołyski Newtona, a do nosa przyjemny zapach kadzidełka. Pani Justyna, stojąca koło Olka wydawała się kompletnie niewzruszona tym ...