Popoludnie, ktore nigdy się nie wydarzylo (?)
Data: 12.07.2024,
Kategorie:
Nastolatki
Autor: Jane Doe, Źródło: SexOpowiadania
... Olek wziął jedną z piersi pani pedagog w usta i zaczął ssać, drugą ręką przyciągając ją bliżej do siebie. Ja... Wiedziałam, że nigdy nie będę w stanie mu tego dać... Tego miękkiego, przyjemnego uczucia, tego zmysłowego, krągłego ciała... Wszystkie kobiety w naszej rodzinie są takie jak ja, więc... Jeśli naprawdę tego potrzebuje, może powinnam mu na to pozwolić? Nie, na pewno powinnam mu na to pozwolić. To mój ukochany chłopak, zawsze mówiłam, że zrobiłabym dla niego wszystko, a poza tym... Naprawdę pięknie razem wyglądają...Nie wiem ile czasu minęło. Pół godziny? Godzina? Trwało to jak wieczność... Popołudnie zmieniło się w wieczór, a oni po prostu... Robili to dalej. Z ujeżdżania przeszli do lizania, ssania, pozycji "na pieska", aż w końcu pani Justyna wylądowała na biurku, spychając na bok wszystko, co się na nim znajdowało, unosząc nogi wysoko do góry. Ja trwałam w swojej pozycji, klęcząc, powstrzymując się cały ten czas przed orgazmem. Chciałam dojść razem z panią. Wokół mnie leżało już kilka zużytych, pełnych spermy prezerwatyw, ale wiedziałam, że to jeszcze nie koniec. Że oczekuje czegoś więcej. Wtedy dotarło do mnie, co to może być. Podeszłam na klęczkach do Olka, spojrzałam na niego, potem na panią i ściągnęłam z jego kutasa prezerwatywę, składając mały pocałunek na jego główce. Czułam się dumna, nareszcie spokojna i w pełni szczęśliwa. Tego przecież chciałam. Tego mi brakowało. A teraz to się wydarzy...Olek wszedł w panią Justynę jak taran. Mimo, że zaliczył już ...
... kilka orgazmów, wydawało się, jakby dostał zastrzyk nowej energii. Pieprzył ją. Tak! Pieprzył jak dzikie zwierzę, a ja... Nie! To nie to, że nie mogłam nic poradzić. Nie chciałam nic z tym robić. Moje serduszko zabiło jeszcze szybciej, ale nie z podniecenia, a z radości, że mój ukochany w końcu może się spełnić. Kątem oka złapałam spojrzenie pani pedagog. Ona też była ze mnie dumna. Z nas obojga, że w końcu zaufaliśmy sobie z Olkiem. Że naprawdę nie ma już między nami tajemnic ani kłamstw. Tylko my... I kobieta, która pomogła nam się odkryć. Olek doszedł obficie. Jeśli pani Justyna miała dni płodne, z pewnością zaszła w ciążę. Ja natomiast doszłam równo z nią, dzięki czemu mogłam poczuć chociaż fragment radości i rozkoszy, jaką dał jej mój ukochany. Gdy on doprowadzał się do porządku i ubierał, ja jeszcze na klęczkach ssałam, lizałam i całowałam szparkę mojej Pani, a ona głaskała mnie i szeptała, jak dobrze mi poszło, obdarowując mnie ciepłem swoich ud. Byłam wyczerpana, ale szczęśliwa. Naprawdę szczęśliwa.Ten sen zawsze wydaje się tak prawdziwy. Gdy byliśmy w trzeciej klasie, została zatrudniona nowa pani pedagog, która pracowała tam już do końca naszej nauki, a panią Justynę mijaliśmy czasem na ulicy z wózkiem. Podczas rozmów z nią, nigdy jakoś nie pytała o naszą relację, a bardziej była zainteresowana tym, jak się czujemy i czy za nią tęsknimy. Należała do tych pedagogów, którzy zawsze starali się jak tylko mogli, by pomóc uczniom, więc oczywiście, że chcieliśmy by wróciła jak ...