1. To nie miało tak być – Ochłonęłaś?


    Data: 13.07.2024, Autor: agnes1709, Źródło: Lol24

    ... była pusta. Zadzwoniła na numer Krisa, ale telefon był wyłączony. Ty durna kretynko, i co teraz zrobisz? – Wyrzuciła sobie niedawną kłótnię. Nie miała pojęcia, co robić, gdzie iść. Do Sicka numeru nie znała, o powrocie do domku w lesie nie było mowy, do miasta natomiast było za daleko, poza tym nie znała kierunku. Gościła w tym domku tylko dwa razy i bez nawigacji nie umiałaby sobie poradzić w dotarciu tu. Była też wściekła, nie spodziewała się, że zostawią ją w tej głuszy, zwłaszcza w takiej sytuacji. Kurwa, co robić? – Dumała, nie mogąc podjąć jednoznacznej decyzji. Wiedziała, że wyjście na drogę nie jest dobrym rozwiązaniem, że w każdej chwili może wpaść na ludzi z Alfy, a to będzie najgorszym z możliwych zakończeń jej ucieczki. Z drugiej strony bardzo zmarzła, co popychało ją do działania. Deszcz ze śniegiem rozpadał się na dobre, zebrała się więc na odwagę i wyszła z lasu. Prosiła losu aby szybko nadjechał jakiś wóz i zabrał ją stąd.
    
    Szła wolno, ściskając w dłoni broń i bacznie obserwując piaszczysty trakt. Była wyczulona na najmniejszy bodziec, więc gdy w oddali, za plecami, zauważyła mdłozielone auto, natychmiast się ożywiła. Zatrzymaj się. – Błagała, stając na środku drogi i chowając pistolet.
    
    – Dziękuję, że się pan zatrzymał – wystękała, widząc za kierownicą mężczyznę w podeszłym wieku.
    
    – Potrzebujesz pomocy? – zapytał kierowca, patrząc z nieufnością na dziwnie wyglądającą dziewczynę.
    
    Poprosiła o podwózkę do najbliższego motelu, prosząc w duchu, aby facet ...
    ... nie zadawał zbędnych pytań. Staruszek skinął głową i Roxy wsiadła do podniszczonego samochodu.
    
    Motel nie znajdował się daleko, dojechali do niego po pół godzinie. W przyhotelowym sklepie Roxy zaopatrzyła się w butelkę wódki i od razu po wejściu do pokoju ponownie zadzwoniła do Krisa. Telefon nadal był wyłączony, co wywoływało coraz większą irytację. Dziewczyna nie pojmowała, jak mógł nie naładować komórki, wiedząc, dokąd i po co jedzie.
    
    – Dureń! – Warczała, popijając ze szklanki. Siedziała i rozmyślała, walcząc z bólem, w końcu zmorzył ją sen.
    
    Spała bardzo długo, na dworze zaczęło się ściemniać. Od razu spojrzała na telefon – sześć nieodebranych połączeń. Zasnęła tak mocno, że nie słyszała, kiedy dzwonił. Olbrzymi głaz spadł jej z serca, wiedziała, że w końcu ktoś ją stąd zabierze. Ludzie Antona mogli dotrzeć wszędzie, dziewczyna nie czuła się tu bezpiecznie.
    
    Po wysłuchaniu soczystych pretensji Krisa i przedstawieniu swoich, zakończyła rozmowę i postanowiła się wykąpać i podsuszyć wilgotne ubrania. Gdy zobaczyła olbrzymi krwiak na lewym boku, oniemiała. Ręka nie wyglądała lepiej, była już doszczętnie opuchnięta i sina. Kurwa, bydlaku… – Odgrażała się, walcząc z bólem.
    
    Kąpiel pomogła tylko na chwilę, po kilku minutach dziewczyna znowu czuła się źle. Postanowiła, że jutro pojedzie do lekarza i zrobi ze sobą porządek, miała dość tej gehenny. Tylko do jakiego lekarza, przecież zaraz będą pytania?
    
    Odkręciła flaszkę i usiadła przy oknie. Skryta za firanką czekała ...