1. Arystokrata 15


    Data: 13.07.2024, Autor: violet, Źródło: Lol24

    ... Pozwalał się ruchać mężczyźnie, i to już było uwłaczające, ale że robił wszystko, żeby go zadowolić tylko dlatego, aby mu podobnych nie było wielu, sprawiało, że czuł do siebie obrzydzenie. Nie chciał tego metalu na szyi; nie chciał, aby ciemnowłosy arystokrata zabrał go na orgię jako zabawkę dla innych zboczeńców; nie chciał się bać. Pragnął tylko obudzić się z koszmarnego snu, być wolnym i powrócić do domu. Od kilku godzin dojrzewała w nim jedna myśl, ale jej też się bał.
    
    Szedł…! To był on. Wszędzie rozpoznałby energiczne, szybkie kroki. Wraz z naciśnięciem klamki, serce chłopakowi podskoczyło do gardła, a przez całe ciało przebiegł zimny dreszcz. Szybko ściągnął łopatki i przyłożył głowę do podłogi, dłonie splótł na plecach i w takiej niezwykle niewygodnej pozycji zastał go właściciel. Czternaście kroków potrzebował Robert Rays, aby wywołać skurcz w żołądku uległego. Lan mocno zacisnął powieki w nadziei, że stanie się niewidzialnym. Niestety.
    
    Nie mógł zobaczyć, ale wyczuł, że Pan podniósł leżący tuż obok krótki bacik i napiął się w oczekiwaniu na uderzenie.
    
    Jeden, dwa, trzy… doliczył do trzydziestu kilku i nic się nie wydarzyło, chociaż wyraźnie odbierał na sobie palący wzrok i słyszał coraz głośniejszy, ale miarowy oddech mężczyzny. Chłopak za wszelką cenę pragnął zapanować nad lękiem i niekontrolowanym mrowieniem ciała. Jeden, dwa, trzy… trzydzieści dziewięć, czterdzieści, czterdzieści jeden… Liczenie pozwalało mu skupiać się na czymś innym, uspokoić ...
    ... rozdygotane wnętrze, dzięki czemu nie poddawał się szaleństwu i okazywaniu słabości, tak jak to robił wcześniej. Na początku bronił się przed tym sadystą, kopał i gryzł, ale przystojny łowca, na głos dzieląc się z nim swoimi przemyśleniami w temacie takiego zachowania, wymierzał razy: za jedno ugryzienie – dwa ciosy w głowę, za kopnięcie – dwa w żebra, cios otwartą dłonią w twarz dostawał za drobne uchybienia. Potem już tylko płakał, nie tyle z bólu, ile z upokarzającej bezsilności. Nie miał z nim żadnych szans, chyba że wysiłek w obronie ciała skierowałby na ochronę umysłu przed dotykającym go bólem i nade wszystko wstydem. Nie wstydził się siebie, wstydził się tego, co z nim robił ten dewiant. Nauczył się skupiać na liczeniu pomiędzy biciem a oczekiwaniem na torturę, w trakcie rżnięcia i po nim, cyferki odwracały uwagę od poniżenia.
    
    Pan sięgnął do jego twarzy i zdecydowanym naciskiem długich palców nakazał unieść głowę, a potem nakierował twarz w taki sposób, aby patrzył na niego. Miał ochotę splunąć arystokracie w twarz, na której nie malowała się najmniejsza emocja, i w oczy, które sadystycznie karmiły się jego paniką, a jednocześnie był gotów błagać o litość.
    
    Kliknięcie. Podążył za jego wzrokiem skierowanym na skórzany klocek. Natychmiast wykonał polecenie, nie zważając na zdrętwiałe członki.
    
    Jeden, dwa, trzy… uderzenie? Jeszcze nie. Cztery, pięć, sześć, siedem… teraz powinien uderzyć w twarz. Bardzo lubił go bić po twarzy. Osiem, dziewięć… Dotyk, tylko zwykły ...
«12...91011...17»