1. Wiedza to połowa sukcesu


    Data: 18.07.2024, Autor: trujnik, Źródło: Lol24

    ... po­go­da. No i oczy­wi­ście świet­ne opa­ko­wa­nie. Pan był­by świet­nym na­stęp­cą Ry­sia...
    
    – Kto to jest Ry­siek?
    
    – Jest... a ra­czej był – dzien­ni­karz mie­nił się nie­co na twa­rzy, po­smut­niał. – Mi­łość, któ­ra trwa­ła dzie­sięć lat. Naj­wspa­nial­szy czło­wiek świa­ta... Wy­koń­czy­li go w pra­cy, gdy do­wie­dzie­li się, kim jest na­praw­dę. Za­wał.
    
    Ma­rek słu­chał wstrzą­śnię­ty opo­wie­ści o nie­zwy­kłej przy­jaź­ni. Po­wo­li znaj­do­wał ele­men­ty łą­czą­ce ży­cie tego dzien­ni­ka­rza, Ro­ma­na, ze swo­im. Wiel­ka mi­łość, póź­niej dra­mat. To nic, że nie­co inny. Po­że­gna­li się bez żad­nych pla­nów na przy­szłość. Ma­rek osią­gnął w za­sa­dzie swój cel, Ro­man nie miał już więk­szych złu­dzeń. Przez pierw­szy ty­dzień pa­no­wa­ła ci­sza. Nie była to jed­nak ci­sza w gło­wie... Ma­rek sły­szał sło­wa Ro­ma­na cały czas, biły wręcz o jego czasz­kę. Zła­pał się na­wet na my­śli, że przy­tu­lił­by go ja­koś, po­cie­szył... W pew­nym mo­men­cie wy­obra­ził so­bie, jak Ro­man się roz­bie­ra, bie­rze prysz­nic... Zdzi­wił się wła­snym my­ślom. To nie było strasz­ne, a wręcz prze­ciw­nie, bar­dzo po­cią­ga­ją­ce... Ten fa­cet, mimo ze czter­dzie­sto­let­ni, miał du­szę mło­dzia­ka. No i nie wy­glą­dał naj­go­rzej. Na­lał so­bie dużą wód­kę, otwo­rzył outlo­oka i wy­stu­kał maila.
    
    Cześć Rom­ku
    
    Pew­nie mnie jesz­cze pa­mię­tasz. Ja też ja­koś nie mogę za­po­mnieć tego spo­tka­nia, choć bar­dzo bym chciał. Chy­ba za­czy­nam ro­zu­mieć co­raz wię­cej. ...
    ... Czy nie miał­byś ocho­ty zo­ba­czyć się ze mną jesz­cze raz? Nie mam się do kogo ode­zwać, a Ty mnie ja­koś ro­zu­miesz bar­dziej niż inni... Przepra­szam Cię za ten beł­kot, wy­pi­łem tro­chę. Ma­rek
    
    Od­po­wiedź przy­szła nad­spo­dzie­wa­nie szyb­ko. Za­wie­ra­ła trzy sło­wa: No pew­nie! Kie­dy?
    
    Jesz­cze chwi­la, Ma­rek czuł, że nad­cho­dzi coś na­praw­dę wiel­kie­go, jesz­cze tyl­ko kil­ka do­tknięć, mu­śnięć... Po­tęż­ne prze­ży­cie wstrzą­snę­ło ca­łym jego cia­łem. Sły­szał każ­dy jego od­dech, czuł każ­de jego ude­rze­nie ser­ca. Po czym przy­gar­nął go moc­no do sie­bie i za­stygł na dłu­go, po­wo­li ro­zu­mie­jąc, co się sta­ło.
    
    Wy­cho­dzi­li – on do pra­cy, Kuba do szko­ły. Jak zwy­kle pół za­spa­ny, nie­przy­tom­ny... Ma­rek ob­ser­wo­wał go z pew­nym roz­ba­wie­niem. Za­sta­na­wiał się czy jego chło­pak też do­strze­ga to spe­cy­ficz­ne pięk­no jego syna.
    
    – Kuba – po­wie­dział z wa­ha­niem. Te­raz albo ni­g­dy.
    
    – Streszczaj się tata., Już jestem spóźniony...
    
    – Ja­kie masz pla­ny na so­bo­tę?
    
    – Będę po po­łu­dniu u ko­le­gi a dla­cze­go?
    
    – Bo mógł­byś za­pro­sić raz Kac­pra do nas.
    
    Kuba sta­nął jak wry­ty. Po­wo­li do­cie­ra­ło do nie­go, co usły­szał.
    
    – To ty już wiesz? – za­py­tał ci­cho.
    
    – Wiem – uśmiech­nął się Ma­rek.
    
    – I? I co?
    
    – I nic. Leć, bo podobno już jesteś spóźniony...
    
    ------------------
    
    To ostatnie moje opowiadanie, które pokazuję w tym miejscu, zresztą bardzo stare, na 15 lat. Tu jednak wolicie opowiadania, ...