1. JoAnna wakacyjną porą, czyli bardzo gorący weekend na RODOS (część 4 i ostatnia)


    Data: 24.07.2024, Autor: AgnessaNovvak, Źródło: Lol24

    ***
    
    *
    
    Gdybym miała opisać to, co właśnie przeżyłam… a co ja, jakaś początkująca twórczyni pokątnych erotyków jestem? Zadyszka, rozpalone policzki i tłukące się w piersi serce świadczą same za siebie. Że o mokrym wnętrzu ud nie wspomnę. Całym. Dosłownie! Tak bardzo, aż wysunięta spomiędzy nóg ręka lśni w słońcu. Spoglądam zamglonym wzrokiem to na nią, to na jej właściciela, to znów na siebie i… mam ochotę na więcej. Od razu!
    
    – Zdejmij – zachęcam, sięgając ku guziczkom polówki.
    
    W tym momencie jestem już absolutnie pewna, że prężący się naprzeciw mnie mężczyzna jest całkowicie świadomy nie tylko własnej atrakcyjności, lecz także tego, co robi. Ściąga bowiem nie tylko koszulkę czy nawet spodnie, ale i bieliznę. Mało tego: nie odsuwa się zawstydzony, a wręcz pozwala podziwiać to, co ma najcenniejszego. Wypycha biodra i patrzy na mnie wyczekująco. A ja…
    
    Co to, to nie, mój panie! Owszem, mam twe przyrodzone przyrodzenie dokładnie na wysokości twarzy, ale niedoczekanie, żebym zachowała się jak pierwsza lepsza bohaterka wybitnie tandetnego pornosa, co to jeszcze dobrze nie zdążyła się przywitać z dostawcą pizzy / listonoszem / hydraulikiem / astronautą czy kogo sobie scenarzysta w wybitnym przypływie braku weny nie wymyślił, a już mu obciąga. Na razie ograniczam się jedynie do podziwiania oraz… no dobrze już, dobrze, może też sobie dotknę co nieco? Z największą czułością przesuwam palcami po naprężonej skórze, próbując wyczuć, w jaki sposób powinnam dalej ...
    ... postąpić.
    
    Taa, próbuję, jakbym doskonale tego nie wiedziała! Poprawiam się na kolanach, ściskam ramionami nagi biust, biorę penisa w obie dłonie i spoglądam ku górze. Doskonale wiem, w jaki sposób taka poza działa na mężczyzn. Podobnie jak to, że wszyscy bez wyjątku tylko czekają, aż zamienię ręce na usta i doprowadzę ich tak do finału. Różnice są tylko takie, że a to jeden złapie mnie w międzyczasie za włosy, a to inny mocniej do siebie przyciągnie, lecz zakończenie zawsze jest takie samo.
    
    Prawie zawsze. Teraz bowiem czuję tylko urocze gładzenie za uchem. Widzę uśmiech. Żadnego przymuszania, żadnej chamskiej dominacji, nic. Mało tego, słyszę wypowiedzianą cichutko prośbę:
    
    – Czy mogłabyś się troszkę podnieść?
    
    Grzecznie spełniam życzenie, na co mój kochanek ślini dłoń, przeciąga nią po męskości, lekko zgina kolana i obejmuje mi piersi. Nie muszę chyba mówić, w jakim celu. Wsuwa się pomiędzy dwie półkule z początku powoli i ostrożnie, lecz z każdym pchnięciem coraz odważniej. W końcu… nie, jeszcze nie! Za to zwalnia i znów pyta:
    
    – Asiu… przepraszam, że zapytam tak wprost, ale… czy mógłbym tak… na twoim… na dekolcie?
    
    Zamiast odpowiedzi otaczam rękoma jego ręce i wspólnie ściskamy penisa biustem.
    
    Odchylam się lekko ku tyłowi i znów podnoszę oczy. Tym razem jednak mrużę je uwodzicielsko.
    
    – Patrz na mnie. Bardzo to lubię i będzie mi bardzo miło – zachęcam.
    
    Ledwie kilkanaście zakołysań później, do szumu listowia i kwilenia ptasząt dochodzą miarowe westchnienia. Lepka ...
«1234...»