1. JoAnna wakacyjną porą, czyli bardzo gorący weekend na RODOS (część 4 i ostatnia)


    Data: 24.07.2024, Autor: AgnessaNovvak, Źródło: Lol24

    ... tylko o braku wspominanego jakże często wstydu, lecz także, co powiedział mi niegdyś mój były intymny znajomy, pełnego zaufania oraz akceptacji: zarówno mego własnego ciała przeze mnie, jak również tejże samej cielesności przez partnera. Czy tam partnerkę, gdyby ktoś miał ochotę.
    
    Nagłe wspomnienie znów powoduje rozedrganie tak ciała, jak i myśli. Wystarczyłoby, abym dopieściła się dłonią i doszłabym w ledwie kilka chwil. Ostatkiem sił odganiam jednak to pragnienie, rozluźniam się całkowicie i w pełni poddaję przyjemności.
    
    *
    
    Nie na długo jednak, choć tym razem to nie ja jestem prowodyrką. Najwyraźniej nawet takiemu całuśnikowi nie wystarcza samo całowanie. Wstaje, opiera o mnie biodra i zaczyna się wyczekująco ocierać. Ani on nie musi pytać, ani ja odpowiadać – oboje doskonale wiemy, do czego za moment dojdzie. Dlatego nie owijam w całkowicie zbędną bawełnę i żądam wprost:
    
    – Wejdź we mnie.
    
    Zgodnie z przewidywaniami nie muszę dwa razy powtarzać, co nie znaczy, że w tym momencie oboje porzucamy resztki wspomnianego zdrowego rozsądku – wybitnie nędzne resztki, ale zawsze. Choć żadne z nas nie powiedziało wprost, że jest to konieczne, mój kochanek odpowiednio się zabezpiecza, a ja równie spokojnie czekam. Bez poganiania, bez złośliwych uwag, bez napuszonych komentarzy „no przecież możesz mi zaufać” czy jeszcze durniejszych poszukiwań trzeciego dna typu „aha, pewnie od początku liczyłeś na ruchańzgo, to se schowałeś kondona, tak?”. Otóż nie. Czy nam się to podoba, ...
    ... czy nie, jesteśmy dla siebie przygodnymi partnerami z cokolwiek bogatą przeszłością i powinniśmy zachowywać się odpowiedzialnie. A przynajmniej na tyle, na ile jeszcze możemy, bo sam fakt seksienia się w środku dnia na tyłach działki raczej za tym nie przemawia.
    
    Początkowe pchnięcia są bardzo delikatne, podobnie zresztą jak wszystkie kolejne. Choć przecież jest to nasz pierwszy raz, okazuje się, że oczekujemy dokładnie tego samego: nie żadnego odgrywania scenek rodem z niemieckich pornosów z przegrywanej piąty raz kasety VHS, nie jakże fałszywego udawania, że jesteśmy mistrzami akrobatyki sportowej lub podobnie głupiego startowania w zawodach na największą liczbę ruchów frykcyjnych w jednostce czasu. Zdecydowanie nie! Prostuję nieco plecy, dla równowagi chwytam za pergolę i oddaję zmysłowo niespiesznemu kołysaniu. I niczemu więcej. No, może prawie niczemu, bo przechylam nieco głowę i odsłaniam szyję, licząc, że kochanek się domyśli i mnie pocałuje.
    
    Także tym razem, choć wydaje się to aż dziwne, spełnia me oczekiwania. Z nawiązką. Nie tylko znów obsypuje mnie całuskami, lecz niepytany lekko podkręca tempo i jedną dłonią obejmuje swobodną pierś, a drugą sięga do brzucha. Choć odruchowo próbuję wycofać się tak samo jak kilka chwil temu, szybko opanowuję negatywne emocje. Skoro bowiem „taka mu się podobam”, to korzystamy z tego „podobania” w pełni. Oboje. Bez udawania, że jesteśmy kimś, kim przecież nie jesteśmy, nie byliśmy i nigdy nie będziemy.
    
    Dlatego czym prędzej ...
«1...3456»