1. JoAnna wakacyjną porą, czyli bardzo gorący weekend na RODOS (część 4 i ostatnia)


    Data: 24.07.2024, Autor: AgnessaNovvak, Źródło: Lol24

    ... Przede wszystkim natomiast niewypowiedzianie szczęśliwa. No, może do pełni satysfakcji przydałoby się jeszcze jakieś porządnie zmrożone, co najmniej potrójne modżajto, ale o to za chwilę poproszę… no właśnie – kogo? Przypadkowo poznanego bratanka – a może siostrzeńca? W końcu będę musiała dopytać, bo trochę wstyd nie wiedzieć takich podstawowych rzeczy – sąsiada z działki obok, z którym w przypływie wakacyjnego szaleństwa poszłam do łóżka? Czy raczej za altankę? Wciąż przecież młodego chłopaka, który na tyle mocno zadurzył się w sporo starszej kobiecie, że postanowił spełnić jedną z najbardziej oklepanych fantazji podobnych mu młodzieńców? Na razie jedynie kochanka, lecz takiego, który zapałał do mnie na tyle autentycznym uczuciem, że być może będzie z tego nie tylko przelotny romans? I to taki wybitnie erotyczny?
    
    W przypływie nagłych emocji zaciskam nie tylko usta, ale i powieki. Wielokrotnie obiecywałam sobie, że już nigdy, przenigdy nie zwiążę się z nikim na stałe. Nie dlatego, że nie chciałabym mieć przy sobie kogoś bliskiego we dnie, w nocy, w słońcu, deszczu, bogactwie, biedzie i czym tam jeszcze sobie domorośli twórcy pretensjonalnych złotych myśli nie wymyślą, lecz przede wszystkim z obawy przed kolejnym porzuceniem. A tych przeżyłam nadto – z młodszymi, starszymi, całkowicie wolnymi, ...
    ... zaangażowanymi w inne związki, czułymi, dominującymi, długo by wymieniać.
    
    A może tym razem złośliwy zazwyczaj los naprawdę podarował mi szansę na coś więcej? Na kogoś, kto pomoże mi na powrót odkryć w sobie… siebie? Taką, jaka byłam kiedyś, czyli radosną, pełną życia, docenioną i przede wszystkim dumną z własnej atrakcyjności kobietę, potrafiącą swego czasu jednym spojrzeniem zmiękczyć najtwardsze serca i stwardzić najmiększe… Znaczy chciałam powiedzieć…
    
    W sumie to sama już nie wiem, czego chcę, bo całą uwagę zaprząta nagle dłoń, głaszcząca mnie po ramieniu. Nie wędrująca podejrzanie w kierunku wciąż gołego cycka ani nie odstawiająca podobnych końskich zalotów, lecz jakże czuła. Czuję tę czułość na szyi, pomiędzy włosami, na policzku. Obracam głowę i widzę zmrużone oczy. Podniesione w uśmiechu policzki.
    
    Radość.
    
    Serdeczność.
    
    Ciepło.
    
    A może i coś więcej?
    
    Sama przymykam powieki i zaczynam się zastanawiać, w jaki sposób powinnam na to zareagować. Czy w ogóle powinnam.
    
    *
    
    Myślę o wszystkich tych kwestiach naraz i każdej z osobna, gdy wtem dalsze rozważania przerywa mi zupełnie niepasujący do idyllicznego niemalże nastroju, metaliczny hałas.
    
    Trzaśnięcie furtki znacznie bliżej, niżbym sobie tego życzyła.
    
    Niedający się pomylić z żadnym innym głos:
    
    – Asiuuulaaa…
    
    *** 
«1...3456»