1. JoAnna wakacyjną porą, czyli bardzo gorący weekend na RODOS (część 4 i ostatnia)


    Data: 24.07.2024, Autor: AgnessaNovvak, Źródło: Lol24

    ... rejonach ciała, a do tego wszystkiego nie uważam, by tak intymna pieszczota na naszym pierwszym (do dobrze, niech już będzie, że formalnie drugim) spotkaniu była na miejscu. Co nie oznacza, że jej nie chcę. Że nie pragnę calutką sobą. Pytanie brzmi: czy naprawdę powinnam, czy może jednak…
    
    Wbite w pośladki palce decydują za mnie. Podnoszę udo i opieram je na barkach kochanka, kładę dłonie na jego wilgotnych włosach i przyciągam do siebie. I poddaję się całkowicie jednemu z najbardziej podniecających przeżyć, jakich kiedykolwiek w życiu doświadczyłam.
    
    I nie, nie przesadzam ani trochę! Choć mam na koncie całkiem sporo pozornie znacznie bardziej perwersyjnych doświadczeń – począwszy od regularnych relacji klimatycznych, połączonych z przeglądem najnowszej bedeesemowej mody, po wizyty w równie autentycznych klubach swingerskich, w których nieraz zaspokajałam kilku partnerów jednocześnie – to właśnie ten, z pozoru jakże zwyczajny seks, niesamowicie mnie kręci. Czy to przez bliskość natury, czy sąsiadów dosłownie na wyciągnięcie ręki, czy sporo młodszego partnera, czy wszystko naraz, nieważne! Nie będę się po raz kolejny powtarzała i zastanawiała nad czymś, co w gruncie rzeczy nie ma znaczenia! Liczy się efekt, a ten jest iście zniewalający.
    
    Jedynym, co przeszkadza mi w dojściu – ha, ha, dojściu, bo wiecie – do ideału, jest niestety niezbyt wygodna pozycja. Owszem, niesamowicie zmysłowa, rzekłabym wręcz, że co nieco wyuzdana, lecz wymagająca ciągłego napinania mięśni, ...
    ... które bardzo chętnie bym rozluźniła. A skoro tak, co mi szkodzi, by ją zmienić?
    
    – Zaczekaj chwilkę. Chciałabym się trochę… hej, ja tu coś chyba mówię!
    
    Kompletnie zdezorientowany młodzieniec dopiero po trzecim upomnieniu odrywa ode mnie usta. Jednak nijak nie mam mu tego za złe. Przeciwnie, w pełni doceniam zaangażowanie, co nie znaczy, że i ja nie mam czegoś do powiedzenia. A mam i to całkiem sporo. W szczególności językiem ciała. Dlatego najpierw pochylam się i go całuję. Tak, by wiedział, że czego jak czego, ale własnego smaku absolutnie się nie wstydzę.
    
    Jedno spojrzenie w maślane oczy udowadnia, że mam całkowitą rację. Jasne – moje wrodzone zdecydowanie zdecydowaniem, nabyta przez lata praktyka praktyką, lecz gdybym tylko chciała, ledwie paroma spojrzeniami owinęłabym sobie chłopaczka wokół małego paluszka. Tyle że nie chcę. Co nieco zasugeruję, może nawet poprowadzę za rączkę – albo nawet i kutaska, jakby to napisały lubujące się w zdrobnieniach ałtoreczki – lecz nic poza tym. Chociaż, jak się nad tym dłużej, a zwłaszcza głębiej zastanowię…
    
    – A może chciałbyś mnie posmakować od tej strony? – Odwracam się, wypinam pośladki i rozchylam je dłońmi.
    
    Brzmi to tak pretensjonalnie, aż mi piczka zgrzyta zdegustowana, niemniej przynosi efekt. I to większy, niż się spodziewałam, bo liczyłam jedynie na nieco odważniejszą (no i bardziej komfortową) pozę, a dostałam coś więcej. Znacznie więcej. Jedną z najwspanialszych pieszczot, jaką może przeżyć kobieta. Świadczącą nie ...
«1234...»