1. JoAnna wakacyjną porą, czyli bardzo gorący weekend na RODOS (część 4 i ostatnia)


    Data: 24.07.2024, Autor: AgnessaNovvak, Źródło: Lol24

    ... żądza zalewa nie tylko piersi, ale i całą szyję. Czekam cierpliwie, aż pulsowanie ustaje, po czym puszczam dłonie.
    
    – Nie mówiłam, żebyś przestał patrzeć!
    
    Oczywiście tylko udaję, że się gniewam, a tak naprawdę z niekłamaną satysfakcją zbieram palcami gęste krople i rozcieram je po równie gorącej skórze. I tylko dzięki nędznym resztkom przyzwoitości, jakie jeszcze mi pozostały, ostentacyjnie nie oblizuję dłoni.
    
    *
    
    Choć może się to wydawać dziwne, nie bardzo wiem, co właściwie robić dalej. Owszem, obojgu nam było przyjemnie, ale mamy się teraz ubrać, jakby nigdy nic? Pogadać sobie przy piwku i papierosku? A może przestać się czaić jak szpaki na jebanie i zacząć się wreszcie je… Kochać! Nie pieprzyć, nie ruchać, nie gzić jak króliki w rui czy co tam jeszcze, a właśnie kochać!
    
    Spoglądam ukradkiem na wciąż stojącego przede mną młodzieńca. On też mi się przygląda, tyle że jeszcze bardziej bezczelnie. Tak, jakby się nad czymś zastanawiał, ale nie bardzo wiedział, jak przelać myśli w słowa.
    
    – Jak się czujesz? – zadaje chyba najgłupsze z możliwych pytań, lecz nie mam mu tego za złe.
    
    – A jak myślisz? – odpowiadam równie mało oryginalnie.
    
    – W takim razie chodź.
    
    Podaje mi rękę i pomaga się podnieść, po czym prowadzi pod wspomniany wcześniej prysznic. Odkręca wodę piszczącym kurkiem i zdejmuje z haczyka kolorową siateczkę z mydełkiem w środku.
    
    – Czy mogę?
    
    – A chciałbyś? – Uśmiecham się zalotnie.
    
    – Bardzo! – Rozpromienia się.
    
    Staję najswobodniej, jak ...
    ... tylko potrafię i pozwalam się myć. Mydło nawet jako tako się pieni i całkiem przyjemnie pachnie, jednak nie jest to teraz najważniejsze. Liczy się przede wszystkim fakt, że sporo młodszy i jeszcze przystojniejszy mężczyzna ledwie parę chwil po namiętnych uniesieniach nie odchodzi i nie zostawia mnie samej – co niestety w przeszłości niejednokrotnie się zdarzało – lub w najlepszym razie nie prawi mi tanich komplemencików, a zdobywa się na jakże zwyczajny i jednocześnie cudowny w swej prostocie gest.
    
    Z każdym dotknięciem dłoni rozluźniam się coraz bardziej. Do tego stopnia, że w pewnym momencie nakierowuję ją na bardzo konkretne obszary ciała: kark, plecy, pośladki. Brzuch… nie, tam nie!
    
    – Wstydzisz się siebie? – pyta nieoczekiwanie.
    
    Zaskakuje mnie taka bezpośredniość, ale skoro już mamy być szczerzy…
    
    – Tak.
    
    – A może ja takie właśnie kobiety lubię?
    
    Na potwierdzenie tej deklaracji ściska mi boczki. Spinam się i odruchowo odsuwam, lecz ręce wciąż mnie obejmują. Mało tego – ich właściciel klęka na kolano i zaczyna mnie całować. W miejsca, które tak bardzo chciałbym ukryć przed światem. Stopniowo schodzi niżej i niżej, docierając do łona, aż wreszcie… kieruje się dalej, ku udom. Poświęca im dłuższą chwilę i znów powraca. Wianuszki drobniutkich cmoknięć zbliżają się powolutku do nieuniknionego. Dokładnie tak, jak we wczorajszej fantazji.
    
    Mam mętlik w głowie. Wciąż nie ochłonęłam po niedawnym szczytowaniu, bez dwóch zdań krępuję się nadmiarem kilogramów w pewnych ...
«1234...»