1. JoAnna wakacyjną porą, czyli bardzo gorący weekend na RODOS (część 4 i ostatnia)


    Data: 24.07.2024, Autor: AgnessaNovvak, Źródło: Lol24

    ... odrzucam te absolutnie zbędne przemyślenia rodem ze wspomnianej literatury klasy DD i w pełni skupiam się na przyjemności. Narastającej równie powolutku, co konsekwentnie chęci, by przeżyć kolejną rozkosz w ten właśnie sposób. Wspólnie.
    
    To jednak okazuje się wcale nie takie proste. To zwalniamy, to znów przyspieszamy, to raz czy drugi musimy na chwilę przerwać, by pozwolić napiętym mięśniom na choćby chwilę odpoczynku. W końcu dociera do mnie, że fantazje fantazjami, ale niestety nic z tego nie będzie, a przynajmniej nie w tej pozycji. I gdy już-już mam zaproponować przeniesienie się w jakieś wygodniejsze miejsce, o ile oczywiście nie będzie miał nic przeciwko, słyszę…
    
    – A może byśmy się przenieśli w jakieś wygodniejsze miejsce? Oczywiście, jeśli nie masz nic…
    
    Jestem tak – dosłownie i w przenośni – nagrzana, że przestaję zważać na cokolwiek. Nie dbam nawet o rozłożenie koca, tylko podkładam jedną poduszkę pod plecy, drugą pod głowę i rozwalam się na rattanowym fotelu w pozie godnej kurtyzany w co najmniej trzecim pokoleniu. Opieram uda na podłokietnikach, podnoszę łydki tak wysoko, jak tylko jestem w stanie i pokazuję całemu światu calutką siebie. Dokładnie taką, jaką jestem. Z jakże chętną, oczekującą na więcej intymnością. Z krągłym łonem, opadającym swobodnie biustem, fałdkami nie tylko na brzuchu. I oczekuję bezwstydnie, aż mój młody kochaś właśnie taką mnie posiądzie.
    
    Tym razem wchodzi we mnie znacznie odważniej. Uderza biodrami o biodra. Miętosi wszystkie ...
    ... moje krągłości naraz i każdą z osobna. Pochyla się i bierze w usta nabrzmiałe sutki, po czym prostuje plecy i zaczyna, mówiąc najbardziej wprost, lizać mi palce stóp. Rozochocona tą graniczącą z fetyszyzmem odwagą nie pozostaję mu dłużna i przeciągam paznokciami po napiętym brzuchu. Schodzę coraz niżej i niżej, aż docieram do własnej już nie żadnej tam wilgotnej kobiecości, ale po prostu mokrej cipki. Żeby nie powiedzieć lepkiej pizdy, bo właśnie ona byłaby chyba najbliższa prawdzie.
    
    Zaczynam się bezwstydnie dopieszczać.
    
    – Powiedz, kiedy – żądam tak wprost, jak to tylko możliwe.
    
    – Ja zaraz…
    
    Tak szybka odpowiedź troszkę mnie zaskakuje, ale… tylko troszkę. Niedające się pomylić z niczym innym pulsowanie w połączeniu z naciskiem trzech palców naraz doprowadzają mnie do jakże upragnionego orgazmu. Tym razem nie tylko bardziej intensywnego, lecz także i głośniejszego. Tak bardzo, że gdy już jest po wszystkim, teatralnie zakrywam usta, mając nadzieję, że w promieniu co najmniej trzech działek nie ma żywej duszy.
    
    Zresztą nawet jakby była, to co z tego? W razie publicznego przesłuchania równie publicznie zadeklaruję, że nie miałam, nie mam i przenigdy nie będę miała z takimi zberezieństwami absolutnie i pod żadnym pozorem nic wspólnego. A jak ktoś twierdził, twierdzi i będzie twierdzić inaczej, to już jego problem!
    
    Siedzę sobie na tym samym fotelu, nie dbając zupełnie o niedający się ukryć fakt, że wciąż jestem naga. Zadyszana, rozpalona, mokra, długo mogę wymieniać. ...
«1...3456»