Si ku ku si cz.12 ostatnia
Data: 27.07.2024,
Autor: 0bi1, Źródło: Lol24
... badałam jej ciało. Odwróciła do mnie twarz i w ciemności dostrzegłam uśmiech na jej buzi. Nie potrzebowałam większej zachęty. Zbliżyłam usta do tych uśmiechniętych warg i pocałowałam ciocię delikatnie. Jej dłoń wylądowała na mojej piersi i leciutkimi muśnięciami palców pieściła sutek, powoli twardniejący z podniecenia. Byłam już mocno nakręcona, ale marzyłam teraz tylko o jednym – o ogromnej łechtaczce cioci – chciałam jak najszybciej dotknąć jej ustami, zassać jak małego penisa i lizać tę nietypowej urody cipkę, aż zaleje moje usta podniecającymi soczkami. Położyłam się na Poli, całując jej usta, oczy, potem szyję i cudownie twardniejące piersi. Przy dużych odstających sutkach zatrzymałam się na dłużej, liżąc je i ściskając wargami, ugniatając piersi dłońmi. Zajęta pieszczeniem cioci nie zwróciłam uwagi, że łokciem trąciłam drugie ciało.
- Co tu się dzieje? - wymruczała zaspanym głosem mamcia.
- Nic, nic mamuś. Śpij sobie – wydyszałam.
- Jak to śpij?! - przebudziła się całkiem.
- Muszę wypieścić ciocię! Muszę! Rozumiesz?! Nie wytrzymam jak nie poliżę tej cudnej cipki!
- Ona musi! - potwierdziła ciocia Pola – A potem ja muszę ją wypieścić! Muszę! Rozumiesz?!
- Ja to rozumiem. A co ze mną?
- Obiecuję, że tobą też się zajmę – zadeklarowałam, wracając do ...
... lizania boskiego ciała cioci.
- Ja też się przyłączę – obiecała ciocia – ale za chwilę… Ooooch!
Dopadłam językiem do cudownie wysuniętej łechtaczki. Byłam pod wielkim wrażeniem jej rozmiaru i poręczności. Mojej łechtaczki nie można objąć ustami, bo jest ukryta głęboko pomiędzy wargami i tylko końcówką języka da się ją pieścić. Tę cioci można było ssać jak penisa, lizać, szczypać wargami, paluszkami, ząbkami – możliwości było bez liku. Bawiłam się nią, doprowadzając ciocię w pobliże punktu kulminacyjnego. Gdy spojrzałem w kierunku jej piersi zobaczyłam, że mamcia już się nimi zajęła, chcąc jak najszybciej zaspokoić szwagierkę. Wróciłam do lizania ogolonej cipki, wsuwając jednocześnie dwa palce do jej rozpalonego wnętrza. Co kilka pchnięć wyciągałam je, żeby długimi pociągnieciami języka pieścić całą długość rowka – od samego początku, przez mniejszą dziurkę, wystające wargi, aż do twardej łechtaczki. Bez żadnego ostrzeżenia, Ciocia jęknęła przeciągle i nagle zesztywniała, zaciskając drżące uda na mojej głowie. Jej orgazm trwał dobre pół minuty. Byłam przeszczęśliwa, że mogłam jej sprawić taką przyjemność. Potem przyszła moja kolej, a na koniec zaspokoiłyśmy mamcię. Wreszcie spełnione, zaspokojone i szczęśliwe, zasnęłyśmy wtulone w siebie jak szczeniaczki po karmieniu.