1. Trojka przyjaciol cz.1


    Data: 02.08.2024, Kategorie: Nastolatki Autor: Elba, Źródło: SexOpowiadania

    Aura wychowywała się na obrzeżach małego miasta. Jej dom jest odizolowany od innych zabudowań pasmem lasu mieszanego i stał przy drodze szutrowej, której do dzisiaj nie wyasfaltowano. Po jednej stronie jej domu rosła dzika polana, szeroka na około 35 metrów, na której ktoś dawno temu porzucił konny powóz i już tak zostawił. Dalej w tamtym kierunku rósł las nazywany "małym laskiem". Małym laskiem łatwiej można było dostać się do reszty osiedla wydeptanymi ścieżkami, aniżeli brodzić na dziko przez polany i łąki. Po drugiej stronie jej domu stoi pusta działka, na której zakup nie ma chętnych. Dalej za pustą działką stoi kolejny dom, w którym mieszkają jej koledzy od kołyski. Za ich domem znów jest nieużytkowany plac działkowy pustej, dzikiej brzozowej polany i szutrowa droga prowadząca przez las do obwodnicy. Na przeciwko domu Aurelii ciągną się na ok. 200 metrów długości i 50 szerokości łąki z jednej strony okolone dużym lasem, a po drugiej stronie lasem brzózkowym. W tym zupełnie dziewiczym miejscu od zawsze była cisza i spokój. Dom w sąsiedztwie zamieszkiwali jej najlepsi koledzy od dziecka. Starszy o lekko ponad rok od Aury Dominik, oraz jego brat Bartek, który urodził się kilka dni po Aurelii. Siłą rzeczy cała trójka musiała zostać przyjaciółmi, choćby ze względu na taki sam wiek oraz fakt, że w najbliższym dalszym sąsiedztwie nie było zbyt wiele innych dzieci w ich wieku. Jeśli nawet były gdzieś dalej to i tak utworzyły już własne, hermetyczne grupy. W tamtych okolicach ...
    ... w ogóle nie istniały place zabaw, więc dzieci bawiły się w pobliżu domów i musiały liczyć na swoją inwencję i pomysłowość. Aurelia, Dominik i Bartek byli ze sobą jak siostra i bracia. Jej dom był ich domem, a ich dom jej domem. W zasadzie byli ze sobą od świtu do zmierzchu. Dzieciaki jak tylko nauczyły się chodzić to krążyły między swoimi podwórkami, więc jakakolwiek prywatność w tych domach po prostu nie istniała. Dzieciaki zajmowały się same sobą w zasadzie przez cały czas. Zdarzały się między nimi małe sprzeczki, ale nie mogły one trwać długo. Byli na siebie skazani na dobre i na złe. Ich dzieciństwo wyglądało trochę jak w tej książce "dzieci z Bullerbyn" - takie proste i niczym niezmącone. Takie rozrywki jak choćby telewizja były ograniczone do trzech programów, na których oczywiście nie było nic interesującego, a komputer i Internet były znane większości ludzi jedynie z opowieści. Wszelkich rozrywek dzieciakom musiało dostarczać najbliższe środowisko. Wdrapywanie się na drzewa, bieganie po lesie i łąkach, budowanie szałasów, baz i innych schronień, granie w piłkę, w chowanego i podchody. Zimy były bardziej śnieżne i mroźne niż obecnie, więc budowanie iglo i bałwanów oraz jeżdżenie na sankach, granie w karty i gry planszowe oraz wymyślanie opowieści lub czytanie książek i komiksów musiały wystarczyć. Siłą rzeczy takie sprawy jak różnice między dziewczynkami i chłopcami badali na sobie, ale umówmy się... wszyscy tak robili. Aurelia widziała na żywo z bliska ich siusiaki ...
«1234...»