1. Kulturka


    Data: 04.08.2024, Autor: Vee, Źródło: Lol24

    Młodzian o obcej mi twarzy starannie układa poczęstunek na blacie szerokiego, mahoniowego biurka. Po prawej stronie papierowy kubek kawy z uczelnianego automatu, po lewej obsypana podwójną kruszonką drożdżówka z mojej ulubionej piekarni. Cierpliwie czekam, aż student wygładzi serwetę leżącą tuż obok zgiętego w pół wydania lokalnej gazety. Kulturka.
    
    – Mam nadzieję, że będzie profesorowi smakowało. – Płaszczy się przede mną.
    
    Masz nadzieję, że będę łaskawy, ty łapserdaku. Dziękuję mu skinieniem głowy i pozwalam odejść, informując uprzednio, że pierwszą osobę proszę do siebie punktualnie o szesnastej.
    
    Rozsiadam się wygodnie na krześle. Czy to moje plecy tak skrzypią? W moim wieku nigdy nie wiadomo, ale na szczęście to tylko sfatygowane oparcie. Zadowolony ze swojego odkrycia, wdycham głęboko aromat kawy, który rozprzestrzenił się po całym gabinecie. Opadł na zakurzone meble i wsiąkł w bogate księgozbiory. Uśmiecham się do Sienkiewicza, Reymonta i Miłosza, których portrety wiszą na ścianie. Dziękuję im za wszystkie dzieła i każdą literkę z osobna, bo być może tylko dzięki ich talentom wciąż znajdują się chętni do studiowania literaturoznawstwa.
    
    Jestem w dobrym nastroju, bo uwielbiam sesje egzaminacyjne. To właśnie w tym okresie najmocniej odczuwalna jest tutejsza hierarchia.
    
    Na jej dnie znajdują się rzecz jasna studenci. Roszczeniowe bachory, coraz częściej podważające istnienie i tak już rdzawego łańcucha pokarmowego naszego wydziału.
    
    Dalej podchodzący do ...
    ... obowiązków ze śmiertelną powagą doktoranci i młodzi adiunkci, zadające trudne pytania zmory aspirujących stypendystów. Nielubiani przez starszyznę za to, że jeszcze im się chce i nienawidzeni przez studentów za angażowanie ich w kampanię wrześniową.
    
    Wyżej sytuowane są migające się od roboty stare pryki, które szacunek zawdzięczają tylko wiekowi. Zazwyczaj egzaminy końcowe przeprowadzają w formie pisemnej, aby później rozrzucić misternie przygotowane elaboraty i dla pozorów oblać losowo niewielki odsetek. Od czasu do czasu wyjdzie jakaś chryja, gdy pustą kartkę zaliczą na pięć, ale mają to w rzyci, bo zawsze jakoś rozchodzi się po kościach.
    
    Szczyt okupują uznani profesorowie, tacy jak ja. Egzaminy prowadzimy, jak mawia młodzież, lajtowo. Jesteśmy powszechnie lubiani za „nierobienie problemów” i jeśli wyrobimy sobie odpowiednią reputację, w niepisanym porozumieniu plebs przynosi nam stosowną jużynę w zamian za naszą przychylność.
    
    Moja sława żyje własnym życiem i nawet pierwszoroczniaki wiedzą, jakie mam preferencje. Kosztując drożdżówkę, otwieram swój ulubiony „Lokalnik”, jednak ledwie udaje mi się przeczytać kilka zdań, a już ktoś puka do drzwi. Czeka kilka sekund, zanim łapie za klamkę, dokładnie jak przykazałem na zajęciach. Kulturka.
    
    – Dzień dobry, panie profesorze. – Słyszę chłopięcy głos.
    
    Gestem dłoni nakazuję usiąść po przeciwnej stronie biurka, ale nie odrywam wzroku od lektury. A niech to, wąż uciekł z naszego zoo!
    
    Byłbym zapomniał, student. Odciągam się od ...
«1234...9»