Kulturka
Data: 04.08.2024,
Autor: Vee, Źródło: Lol24
... licu i schowanym za białymi okularami oczom, którym wydaje się, że pozjadały wszystkie rozumy. Całkiem ładniutka.
Podoba mi się to niewypowiedziane napięcie między nami.
– Dzień dobry – odpowiadam. – Pytanie będzie jedno, ale to już pani zapewne wie. Proszę omówić… termin zazdrości o członek w rozumieniu czołowych badaczy nurtu psychoanalitycznego.
Ależ smarkula ma zafrasowaną minkę! To otwiera usta, to je zamyka; ślinę przełyka. Wierci się na siedzeniu, chwyta mocno za podłokietniki. Na czole występuje kropelka potu. No, dalej!
– Panie profesorze – Ha, jednak „profesorze”. Jak trwoga, to do Boga! – ale tego nie było na wykładach!
– Jestem panią głęboko zawiedziony… Czyżby nie zaglądała pani do sylabusa? Nie zapoznała się, wzorem kolegów, z moją najnowszą publikacją o budowaniu psychicznej warstwy postaci we współczesnej literaturze?
Krzesło śmieje się do rozpuku szyderczymi skrzypnięciami, gdy rozsiadam się wygodnie do spektaklu. Na twarzy studentki rozstrzyga się odwieczny dylemat psychologii: geny czy wychowanie? Górę bierze spolegliwa natura kobiety, która każe jej ukryć wściekłość i potulnie opuścić głowę.
– Mogłabym prosić o inne pytanie? – mówi ściszonym głosem.
– Oczywiście, że może pani prosić, lecz zmuszony będę odmówić. Byłoby to bowiem niesprawiedliwe wobec innych studentów.
– Panie profesorze, każdy zasługuje na drugą szansę.
Wzdycham głośno.
– Bardzo poważnie podchodzę do etyki swojego zawodu, pani Klaro. Jednakowoż profesora ...
... od byle abecadlarza odróżnia świadomość, że oprócz wpajania wiedzy, winien on dzielić się mądrością i doświadczeniem. Dlatego, jeśli udowodni pani, że rozumie wcześniej popełnione błędy, gotów jestem przymknąć oko na niewiedzę i wystawić wysoką notę.
– W jaki sposób mam to zrobić? – W jednej chwili powiększają się jej oczy w kolorze nadziei.
– Proszę wstać i położyć dłonie na biurku.
– Czy to konieczne?
– Absolutnie. – Dziewczyna nie jest przekonana. Odwraca się za siebie, szuka czegoś w Bogu ducha winnej ścianie. W końcu z oporami wykonuje polecenie. To jeszcze nie to, czego oczekuję. – Niech się pani oprze łokciami.
Kuferek w górę, buforki w dół. I o to chodziło!
– Dobrze? – pyta drżącym głosem.
– Straszny ukrop, nieprawdaż? – Teatralnie wachluję się koszulą.
– Mam rozpiąć koszulę?
– Jeśli jest pani gorąco.
– Jest… – Wydusza przez zęby i bierze się do dzieła.
Guziki kapitulują jeden po drugim. Z każdym kolejnym dziewczę zerka na mnie pytająco, a ja domagam się więcej. Trzeci guzik ukazuje skrawek biustu, a czwarty i piąty dopełniają dzieła, odsłaniając przede mną wszystko. Krąglutkie bimbałki słusznych rozmiarów wiszą sobie rozkosznie, lekko tylko podtrzymywane miseczkami koronkowego stanika. Nie szkoda to ukrywać takie skarby? Och, wszystko w swoim czasie, bo pochylona nad biurkiem damulka jakby się ocknęła i spojrzeniem jawnie okazuje mi dysgust.
– Zazdrość o członek to kwitnące od trzeciego roku życia poczucie dziewczynek, że są one ...