-
Czekoladowa Wenus cz.III
Data: 07.08.2024, Autor: darjim, Źródło: Lol24
Niedzielny, wczesny poranek. Kolejny dzień, który zapowiadał się słoneczny i ciepły. Otworzyłem oczy. Zegar wskazywał 6.45. Słońce bezczelnie wlewało się do mieszkania. Jego promienie padały wprost na moją twarz. Pocałowałem Pati delikatnie w ramię i cichutko, powoli wstałem nie chcąc jej zbudzić przedwcześnie. Zrobiłem kilka kroków w stronę okna, ale pokusa okazała się silniejsza. Odwróciłem się i zerknąłem na śpiącą Patrycję. Wyglądała jak kleks na śnieżnobiałym prześcieradle. Była zwrócona twarzą do ściany. Miała lekko rozrzucone nogi. Lewa ręka leżała wzdłuż ciała a prawa, zgięta przy jej twarzy. Wpatrywałem się w to nieziemskie zjawisko z zachwytem. W niemym zachwycie pozostawałem zresztą od piątkowego wieczoru. I sam sobie nie mogłem się nadziwić. W łazience umyłem się i właśnie kończyłem się golić, gdy weszła Pati mając na sobie mój t-shirt. Do tej pory leżał niedbale rzucony na oparciu fotela. Założyła go choć był on nieco na nią za duży. - Sorry - powiedziała cicho - ale strasznie mi się chce siku. Bez żadnej krępacji usiadła na sedesie. Nie przeszkadzało mi to, bo wiadomo, że z "naturą" nie ma co walczyć, ale byłem trochę zaskoczony bezpośredniością Pati. Nie zastanawiałem się nad tym długo tylko opłukiwałem twarz nad wanną. Na myśl przyszły mi słowa, które kiedyś usłyszałem: "Jestem za tym, aby mieszkać ze sobą przed ślubem. Trzeba dobrze się poznać, zobaczyć, jaki jest partner na co dzień, a nie ...
... tylko od święta. Zobaczyć siebie wczesnym rankiem, bez makijażu i podczas codziennych obowiązków. Poznać się. Zrozumieć." To była jedyna mądra rzecz, jaką wymyśliła moja była dziewczyna. Zrobiliśmy tak i było to mądre posunięcie. Dobre, bo poznaliśmy się na tyle, żeby dojść do wniosku, że wspólne życie byłoby nieporozumieniem. Otrząsnąłem się z tych wspomnień. Pati skończyła, osuszyła papierem, umyła ręce i stanęła tuż za mną obejmując mnie w pasie. Przytuliła buzię do mojej lewej łopatki. - Dobrze mi było, wiesz? - wyszeptała. - Mnie też. Spojrzałem na nasze odbicie w lustrze. Pięknie wyglądaliśmy. Wpatrywaliśmy się w ten odwrócony obraz bez słowa. Nie wiem ile to trwało, ale w końcu Patrycja przerwała milczenie: - O czym myślisz? - O pięknie tej chwili. Zachwycam się nią i zastanawiam się czy jest prawdziwa i boję się, że okaże się tylko snem, albo jednostkowym wydarzeniem, do którego będę wracał tylko we wspomnieniach - rozgadałem się na dobre - Bardzo bym chciał, żebyś była tu nie tylko tu i teraz, ale i jutro i jeszcze później... - zrobiłem pauzę, zaczerpnąłem oddechu i kontynuowałem to, co urodziło się w mojej głowie - nie wiem jakie będą kolejne dni, tygodnie, miesiące, ale jeżeli będą w połowie takie jak te, i nie chodzi mi tylko o seks, to oboje znajdziemy się w niebie, a raczej to niebo spadnie z wysokości wprost na nas. Milczała. - Jestem w tobie zakochany od dawna. I teraz już wiem, że... - Też cię ...