Ja ja dymam, a ona nic
Data: 29.08.2024,
Kategorie:
Inne,
Autor: Marcin M., Źródło: SexOpowiadania
... Uśmiechać na co dzień. Wstać w ogóle z wyrka. Rozumiesz, o czym mówię?– Chyba tak.– Nie musisz w sumie rozumieć. Nie po to tutaj przyszedłeś.– A po co?– Żeby mnie wydymać, zerżnąć, wyruchać, zaliczyć, przelecieć, wyjebać, wypierdolić czy jak to jeszcze nazywacie.– Nazywamy?– Faceci. Bo dżentelmenów już nie ma.– Może być jeszcze przedmuchać.– Na przykład. To co? Zrobimy to, żebyś mógł już sobie pójść?– Pewnie.Zaczęła się rozbierać, robiła to powoli, z pewną nutką klasy i musiał przyznać, że bez tej sukienki wygląda nawet lepiej. Miała świetne ciało, jędrne piersi z brązowymi brodawkami, wcięcie w talii, pełne uda, piękny tyłek i nieogoloną cipkę. Dostrzegł tatuaż nad kostką i jeszcze jeden na lewym boku klatki piersiowej. Położyła się na plecach, rozłożyła szeroko nogi, a on w tym czasie błyskawicznie ściągnął ubranie. Założył prezerwatywę i wsadził go jej bez ceregieli. Wiedział, że powinien inaczej to rozegrać, ale był zbyt podniecony całą sytuacją. Zaczął ją posuwać, robić to na misjonarza. Przez moment gapił się na jej twarz, w jej czarne oczy, ale niczego nie wyrażały. Nie chciała już się całować, więc zaczął ssać jej cycki, raz jeden, raz drugi, ale sutki pozostawały miękkie jak owocowe żelki. Pieprzył ją, zasuwał jak królik, a ona zupełnie na to nie reagowała. Jej twarz nawet się nie zarumieniła. Nie było mowy, żeby jej dogodził.Kilka sekund ...
... później zupełnie przestało mieć to znaczenie. Nie zmienił pozycji, nie zdążył. Doszedł.Cała akcja nie trwała nawet dwóch minut. Poczuł się głupio.– O cholera – wysapał.– No – przytaknęła.– Możemy spróbować za kilka minut jeżeli chcesz.– Jak wolisz.Usiadł na jej łóżku i chwilę na nią patrzył. Mimo ponętnego widoku, odechciało mu się zupełnie.– Słuchaj Alicja… – zaczął.– Nie ma problemu.– Zostałbym, ale wiesz…– Jasne.Ubrał się bez słowa, a potem wyszedł na korytarz i wszedł do kuchni. Zapalił światło i znalazł kosz pod umywalką. Wywalił prezerwatywę. Kiedy się odwrócił stała za nim stara baba, ta właścicielka. Wyglądała tragicznie, jak strach na wróble. Patrzyła na niego w ciszy, szczęka drgała jej niczym w horrorze, cała się właściwie trzęsła jak z zimna. Nie odezwała się jednak. On też nie. Wyminął ją i wyszedł z mieszkania.Dwa dni później znów siedzieli w lokalu, w którym pracowała Alicja. Oboje z Julkiem jedli frytki i popijali piwo. Obsługiwała ich inna kelnerka. Miła dziewczyna, ale zupełnie nieapetyczna pod względem fizycznym.– No i co? – zapytał w końcu Julek.– No i nic.– Dymałeś ją?– Tak.– I jak?– Miałeś rację.– Mówiłem ci. Cholera zimna jak lód.Oglądali się za nią jakiś czas, ale dobrze wiedzieli, że nie ma to większego sensu. Dostali już swoją szansę i ją spierdolili. Dopili więc piwo i poszli gdzieś indziej. Żaden z nich więcej już tutaj nie wrócił.