Między Światami (część 11)
Data: 11.09.2024,
Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... szczegóły ceremonii, ponieważ brał w nich udział z pierwszej ręki, odkąd dołączył do klanu. Inne rzeczy, takie jak układ odpornościowy i cykle życiowe, były dla niego nowością.
Zanim Neytiri wróciła z kolacją, Jake był całkowicie pochłonięty lekcją. Wyglądała na trochę zaskoczoną, kiedy weszła i zobaczyła Norma, ale uśmiechnęła się do niego na powitanie i zaprosiła go do zjedzenia z nimi. Przyjął z wdzięcznością i cała trójka, omawiała sprawy klanu i wydarzenia w Hometree, ciesząc się posiłkiem.
* * *
Pod koniec tygodnia, Jake mógł już chodzić na dłuższe spacery, nie odczuwając zmęczenia ani zadyszki. Za zgodą lekarzy, zaczął chodzić na krótkie biegi na świeżym powietrzu. Neytiri zaczęła cierpieć na poranne mdłości i przyszła kolej na Jake'a, aby się nią zaopiekować. Zaczął przygotowywać dla nich poranne śniadanie i musiał namawiać ją, żeby je jadła każdego dnia, gdy wyzdrowiała po okresie choroby. Któregoś popołudnia wracał z jednego ze swoich joggingów, kiedy zapanował chaos.
„Przejdź, przechodź!” Jake pospiesznie odsunął się na bok, gdy mała, brązowo-skóra kobieta biegła korytarzem, niosąc zwierzę na rękach. Kiedy je dostrzegł, rozpoznał w nim szczenię żmijowilka, inaczej Nantanga. Choć było małe jak na standardy Na'vi, zwierzę ledwo mieściło się w ramionach Ramony. Personel medyczny odskoczył, podczas gdy zoolog biegła, ani na moment nie zwalniając. Jedna z osób otworzyła jej drzwi do przydzielonego jej pokoju laboratoryjnego. Westchnęła tylko krótkie ...
... „dziękuję”, po czym zniknęła w pomieszczeniu.
„Chłopaki, przydałaby mi się tu pomoc!” Krzyk Ramony poniósł się po korytarzu. Lee właśnie wychodził z jednej z sal badań i kiedy usłyszał jej błagalny ton, pospieszył do laboratorium.
„Co się dzieje?” – zapytał ją, dołączając do niej przy stole do badań. Podobnie jak skrzydło medyczne avatarów, laboratorium nie było natlenione, ponieważ wszystkie rodzime zwierzęta, które sprowadziła, potrzebowały powietrza Pandory do oddychania.
– Mały szczeniak jest ranny – wyjaśniła w pośpiechu. „Słyszałam, jak jęczy za bramą. To jego przednia noga, widzisz?” Włączyła górne światło i oświetliła nim małe zwierzątko. Na jego przedniej łapie, tuż nad łapą, znajdowało się długie rozcięcie. Szczeniak zawył z bólu i strachu, a Ramona przemówiła do niego kojącym, delikatnym głosem i wykazała się niezwykłymi instynktami macierzyńskimi. „W porządku, kochanie. Nikt cię nie skrzywdzi”. Rozejrzała się i szturchnęła Lee. „Podaj mi tę butelkę środka antyseptycznego i gazik, dobrze? Szybko!” Wyciągnęła rękę i uderzyła go w tyłek, kiedy nie poruszał się wystarczająco szybko, by jej odpowiedzieć.
Lee skrzywił się na nią, ale pospieszył, aby zrobić to, o co prosiła. Tym czasem ona, zaczęła przywiązywać zwierzę, aby utrzymać je w bezruchu. Drzwi się otworzyły i weszła Katherine, słysząc zamieszanie w drodze do własnego laboratorium.
– Hej, co się dzieje?
– Znalazłam bezdomnego – odpowiedziała z roztargnieniem Ramona. – Skoro tu jesteś, myślisz, że ...