1. Saga o gwiezdnej kobiecie, czyli wyznanie z historią w tle (niewykorzystana scena)


    Data: 30.10.2024, Autor: Anonim, Źródło: Lol24

    ... spokojnie zasnąć.
    
    Tylko co z tego? Właściwie wszyscy bez wyjątku absztyfikanci, od których regularnie dostawałam propozycje towarzyskie, ewidentnie liczyli na jak najszybsze przejście od słów do czynów. Zwłaszcza tych rodem z alkowy. Być może to przez zmiany, jakie we mnie zaszły i sprawiły, że wyglądałam atrakcyjniej niż kiedykolwiek wcześniej, może przez ciągłe zagrożenie ze strony okupanta, które popychało ludzi do podejmowania decyzji „tutaj i teraz” i korzystania z życia dziś, bo jutra mogło po prostu nie być, a może sam fakt, że przebywałam w znacznie swobodniejszej obyczajowo stolicy? Na szczęście mogłam im wszystkim równie regularnie odmawiać, choć czasami autentycznie czułam, że krzywdzę tym nie tylko ich, lecz także siebie. I gdy już sama zaczęłam wierzyć, że do końca życia będę skazana na samotność, nagle pojawił się ktoś, komu nie mogłam po prostu powiedzieć „nie”. Albo mogłam, ale nie chciałam?
    
    Jak większość jego poprzedników, Igo zaczepił mnie pewnego dnia w recepcji. Otwartym tekstem powiedział, kim jest, poplotkował parę chwil i na koniec, jak gdyby nigdy nic, zaprosił mnie na prywatne spotkanie w niedalekiej kawiarence. A ja, jakby casus Zdzicha niczego mnie nie nauczył, po krótkim zastanowieniu przyjęłam propozycję.
    
    Od bratanka dyrektora hotelu. Cholera jasna…
    
    Z drugiej strony, co innego miałam zrobić? Ludzie jego pokroju zazwyczaj i tak dostawali, czego chcieli. I gdybym raz czy drugi odrzuciła propozycję, najpewniej za trzecim razem ...
    ... zostałabym postawiona przed wyborem: albo on, albo moja praca, do czego dopuścić nie mogłam. Poza tym, dlaczego właściwie miałabym się opierać? Jedynie dla zasady? Igo był młody, przystojny, odpowiednio wychowany, bogaty i to przecież on nalegał na tę znajomość. Mnie pozostało jedynie odpowiednio go poprowadzić. Tak, by myślał, że samodzielnie podejmuje wszelkie decyzje, podczas gdy to ja będę trzymała ster. A nawet co innego.
    
    Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Najpierw zapytałam Iga… Igo… mego niespodziewanego adoratora, jak właściwie wyobraża sobie naszą relację. Odpowiedział równie wprost, że owszem, mogę liczyć na jak najlepsze traktowanie, blichtr, luksusy, brylowanie w towarzystwie i co tam jeszcze sobie wymarzę, lecz jedynie w ramach bycia kochanką. A tych, czego także nie ukrywał, trochę już miał i raczej nie zanosiło się, bym to ja miała być tą ostatnią. Oczywiście udałam święte oburzenie, lecz w duszy nawet się cieszyłam, że tak postawił sprawę. Był zdecydowanie zbyt pewny siebie, ja natomiast nie miałam najmniejszego zamiaru zostać kolejną pierwszą lepszą panienką na jednorazowy skok w bok, którą można przekupić byle świecidełkiem, poobracać przez kilka tygodni w łóżku i porzucić jak wymięte rzeczonym obracaniem prześcieradło! Nic z tych rzeczy! W tym momencie byłam już nadto świadoma własnej urody, inteligencji oraz umiejętności wpływania na ludzi. A w szczególności mężczyzn.
    
    Dlatego też opracowałam równie prosty, co bezczelny plan usidlenia bawidamka i przy pierwszej ...
«12...456...»