Sofonisba, cz. 12
Data: 08.11.2024,
Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... pogoń przeklętego po trzykroć Masynissę. On chce mojej głowy i mego tronu. Ale jeżeli dzisiaj mu umkniemy, konsul wkrótce zawezwie go do blokowania oblężonej Kartaginy. Odwoła wściekłego kundla i będzie wolał ułożyć się ze mną. - Syfaks odsunął nieco żonę, nie potrafił jednak wyzwolić się z jej objęć.
- Panie mój, mamy chyba jednak chwilę czasu dla siebie? Tak długo musiałam czekać... - Dłoń dziewczyny oparła się na osłoniętym skórzanym pancerzem torsie.
- Musimy uciekać...
- Tak potężny władca i wielki wojownik nie musi przed nikim uciekać niczym pustynny zając... - Dłoń osunęła się niżej.
- Sofonisbo...
- Czekałam tyle czasu, mój panie i królu. Ani Masynissa, ani tym bardziej Rzymianie nie przybędą tu w tej chwili.
- Czekałaś na powrót zwycięzcy, a nie pokonanego zbiega. - Pomimo tych gorzkich słów prawdy Syfaks nadal nie wypuszczał dziewczyny z objęć, nie uczynił też nic, by powstrzymać jej dłoń.
- Dzisiejsza porażka nie oznacza jeszcze klęski, sam to powiedziałeś, panie. - Palce zaczęły szukać sprzączek pancerza. - Potrzebujesz tylko chwili wytchnienia, by właściwie ocenić sytuację.
- Jestem pokryty kurzem i potem... - Ostatnia, skazana na niepowodzenie próba oporu.
- Czy myślisz, mój panie, że to w czymkolwiek przeszkadza? - Pierwsze sprzączki poddawały się zręcznym dłoniom. - Powiem więcej, czuję nie tylko pot i kurz... Czuję krew wrogów, rzymską krew... Tym lepiej, czyż nie jestem żoną króla i wojownika?
- Sofonisbo, doprowadzasz mnie ...
... do szaleństwa!
- Nic już nie mów, panie.
Wycisnęła pocałunek na wargach męża. Syfaks w gwałtownym pośpiechu zaczął zdzierać i odrzucać elementy żołnierskiego rynsztunku, mocno już poluzowane dzięki uprzednim staraniom dziewczyny. Przy okazji tu i ówdzie poszarpał jej delikatną suknię. Pochwyciła dłoń króla i zacisnęła jego palce na ocalałym jeszcze fragmencie materii, pociągnęła w dół. Dodając własną siłę i gwałtowność Syfaks bez trudu rozerwał cienką tkaninę. Kompletnie już naga, Sofonisba przywarła do równie nagiego torsu mężczyzny. Podczas gdy on nadal obejmował ją ramionami, poszukała dłonią kolejnej zdobyczy. Znalazła ją bez trudu, wyprężoną i gotową do działania. Przelotne uczucie triumfu ustąpiło szybko potrzebie dokończenia misji. Pobudzenie króla i męża nie stanowiło szczególnego wyzwania, sztukę tę opanowała doskonale, o ile trzeba było cokolwiek opanowywać. Czekało ją ważniejsze zadanie.
Zacisnąwszy dłoń na sterczącym fallusie Syfaksa cofnęła się o krok w stronę czekającego łoża. Podążył za nią, napierając umięśnionym ciałem. Upewniwszy się, że stoi we właściwym miejscu, dziewczyna udała potknięcie i opadła na posłanie, pociągając za sobą pozbawionego równowagi męża. Przygotowane we właściwej liczbie skóry i poduszki złagodziły upadek. Postarała się nie wypuścić fallusa i nie zaprzestała pieszczoty palców, poruszając nimi rytmicznie w górę i w dół.
- Sofonisbo!
Małżonek przygniótł ją masywnym ciałem, istotnie pokrytym kurzem oraz wydzielającym silny ...