Sofonisba, cz. 12
Data: 08.11.2024,
Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... zapach surowo wyprawionej skóry, potu, konia. Czy mogło to okazać się podniecającym? Zapewne tak, ale w innych okolicznościach... Masynisso, och Masynisso! Nie tracąc czasu przywarła do ust Syfaksa kolejnym pocałunkiem. Wprowadziła pulsujące berło króla we własną studnię, niekoniecznie wilgotną i przypominającą raczej zasypane piaskiem ujęcie wody w pochłoniętej przez pustynię oazie. Powstrzymała jęk bólu, w czym pomógł trwający nadal pocałunek, na szczęście, tak jak na to liczyła, mąż znajdował się już na skraju spełnienia i wytrysnął, napełniając wysuszone źródło falą zrodzonej we własnych trzewiach powodzi. Czy odrodzi ona życie w porzuconej oazie? Sofonisba bardzo w to wątpiła. Przestała jednak odczuwać ból i mogła wydać z uwolnionych ust coś na podobieństwo odgłosów rozkoszy. Może wszystko poszłoby łatwiej, gdyby wyobraziła sobie w tym momencie postać Masynissy? Nie, nie zbezcześci ich miłości takim oszustwem. Musi wypić ten puchar do końca.
Syfaks poruszał rytmicznie biodrami, stopniowo pozbywając się nasienia. Jego członek wreszcie zwiotczał i król zsunął się z ciała Sofonisby.
- Wybacz ten pośpiech. - Zdobył się na burkliwe przeprosiny. - Czas jednak nagli. Musimy jak najszybciej opuścić miasto.
Przytrzymała męża za rękę, gdy próbował powstać z łoża.
- Czy naprawdę musimy uciekać?
- Rzymianie...
- Ale przecież nie ciągną tu rzymskie legiony, tylko ten cały Masynissa. Wątpię, by konsul przydzielił mu jakieś większe siły z własnej armii. A zresztą, ...
... wtedy nie mógłby poruszać się zbyt szybko. Na pewno ma przy sobie tylko własnych, konnych wojowników.
- Nie znasz się na sprawach wojny i polityki. – Król uwolnił rękę i stanął na nogach.
- Wiem tyle, że jeżeli porzucisz stolicę możesz już nigdy do niej nie powrócić. Wszyscy przyjmą to za dowód ostatecznej klęski i uznają władzę Masynissy, również wielu twoich ludzi. A wtedy Rzymianie nie będą potrzebowali się z nami układać.
- Schronimy się w górach, on też tak zrobił – Syfaks, nadal nagi, niespokojnie przemierzał komnatę.
- I doczekał nadejścia Scypiona. - Sofonisba również powstała z łoża. - Na kogo my możemy liczyć?
- Na twojego ojca, na powrót Hannibala.
- Ani Rzymianie, ani Hannibal nie będą układać się z przegranym wygnańcem pozbawionym władzy i armii. A wielu twoich ludzi opuści nasze szeregi, jeżeli teraz uciekniesz z Sigi bez walki.
- Co więc proponujesz, kobieto, skoro już wdajesz się w sprawy wojny i polityki?
Podszedł do żony i obcesowo położył dłonie na jej nagich ramionach, obrócił ku sobie.
- Zbierz wszystkich wojowników, jakich tylko zdołasz. Wielu z nich musiało ocaleć z bitwy i zmierzają teraz tutaj. W stolicy też zostawiłeś jakichś ludzi. - Popełnił błąd, stając tak blisko niej. Sofonisba wykorzystała to, zarzucając mężowi ręce na szyję i wtulając się z całych sił w jego tors. - Wydaj bitwę Masynissie, tego na pewno się nie spodziewa. Jeżeli go pokonasz, może zabijesz – serce omal nie zamarło, ale głos dziewczyny nie zadrżał – ...