Lozkowy splin
Data: 15.12.2024,
Kategorie:
Inne,
Autor: Marcin M., Źródło: SexOpowiadania
... teraz z tobą. Nie mówię o cmoknięciach i całusach przy Bożonarodzeniowych życzeniach. Mówię o namiętności. Pasji. Ogniu.Jej mąż pracował i żył w Niemczech od kilkunastu lat, więc widywali się głównie od święta i równie dobrze mogliby się rozejść, ale nie przeszkadzało im fasadowe małżeństwo. Rozwód kosztował czas, którego oni nie mieli zamiaru marnować i nastręczał komplikacji, których nie chcieli doświadczać. Tak przynajmniej mi to wytłumaczyła.Po dwóch lampkach wina przenosimy się na dużą sofę w salonie. Ściany to jedne, ogromne okna wychodzące na miasto, więc jakiś czas obserwuję w ciszy migoczące światła na czarnym, wilgotnym płótnie nocy.– Na mnie też to kiedyś robiło wrażenie – odzywa się, patrząc prosto na mnie. – Teraz się już przyzwyczaiłam do takiej ekspozycji.– Patrząc przez te okna możnaby zostać poetą – wyrywam głupio i wiem, że to przez drogie wino.– Musiałbyś zobaczyć widok za dnia.– Może zobaczę.– Może.Nie mam pojęcia jak dalej pociągnąć rozmowę, więc po prostu obejmuję ją i zaczynam całować. Całuję jej usta i szyję, całuję po głębokim dekolcie. Ona kładzie się na plecach, przyciskam ją do miękkiego materiału, przyciskam twardo do rozkładających się przede mną szeroko nóg i widzę, że są to jednak rajstopy. Wciąż jesteśmy więc w ubraniach, ale już niedługo się to zmieni, zmieni się chociaż tak naprawdę jestem bardziej pijany, bardziej zmęczony niż napalony.Nagle schodzę z niej i pytam czy nie chce napić się jeszcze trochę. Robię to specjalnie. Ona myśli, że ...
... buduję napięcie. Ja wiem, że próbuję odwlec nieuniknione. Tak dla zabawy.– Ja już podziękuję – mówi. – Ale ty się nie krępuj.Podchodzę do lodówki i wyciągam butelkę pierwszego lepszego wina. Tym razem czerwone. Kiedy się odwracam ona znajduje się za mną. Jestem zaskoczony, kiedy wtyka mi język w usta. Znów się całujemy. Jest mokro. Trochę dziwnie. Ma tyle lat, że mogłaby być moją matką, ale kurwa nie chcę o tym myśleć, nie o swojej matce, więc łapię Elę za dupę i czuję, że potrzebowałbym kilku dłoni, aby ogarnąć to wszystko co ma pod sukienką.W pewnym momencie to ona kładzie swoją dłoń na moim kroczu i trochę jej to zajmuje, chyba się boi albo wstydzi. Potem jednak niewinny czar pryska, bo pyta czy jeżeli mi teraz obciągnie będę wstanie się z nią później kochać. Właśnie takich słów używa. Obciągnąć i kochać. Jestem zdziwiony takim zestawem.– Tak – stwierdzam na głos, chociaż wcale nie jestem tego taki pewien.– A mógłbyś go umyć? – pyta, ale brzmi to niemal jak rozkaz albo wyrzut.– Umyć?– W łazience pod kranem. Bardzo cię przepraszam, ale mam bzika na punkcie higieny i czystości.Mówię jej, że nie ma sprawy, w końcu to niezbyt wygórowana cena, ale dopiero teraz dostrzegam, że całe mieszkanie jest utrzymane w stanie hermetycznym, a po pomieszczeniach zaiwania okrągły robot sprzątający.Za zamkniętymi drzwiami puszczam ciepłą wodę, myję się z mydłem, wyłączam wodę, wycieram ptaka w biały, milusi ręczniczek i wracam do kuchni.– Załatwione – oznajmiam.Dopada mnie więc i całuje dziko, a ...