Lozkowy splin
Data: 15.12.2024,
Kategorie:
Inne,
Autor: Marcin M., Źródło: SexOpowiadania
... potem klęka jak w jakimś pornograficznym filmie, ale jedyne co dane mi jest zobaczyć to czubek jej powoli siwiejącej głowy. Nie posiada w temacie żadnej wprawy, ale usta ma rozgrzane niczym piec, więc dochodzę w tempie nastolatka i jest mi z tym trochę głupio. Zryw namiętności mija i pomagam jej wstać i mówię coś miłego, coś w stylu podziękowań. Ela idzie do łazienki, puszcza wodę w kranie i robi to tylko po to, abym nie słyszał jak wszystko wypluwa. Jest mi to w sumie obojętne.W międzyczasie znikąd pojawia się biały, gruby kot. Ma długi, szeroki ogon podobny do miotełki na kurz. Kot siada na płytkach i kieruje w moją stronę swój pyszczek. W jego spojrzeniu jest coś pretensjonalnego, prawdopodobnie uważa się za lepszego niż ja. Ma zielone, straszne oczy i wiem, że takie oczy musi mieć sam Szatan.– Nie mówiłaś, że masz kota! – wołam, a ona wystawia głowę przez drzwi.– To jest Filemon – mówi. – Filemon ma osiem lat. Jest hipoalergiczny. Dostałam go na urodziny od Olka.– Ładny.– Strasznie wredny raczej. Możesz nałożyć mu jedzenia do miski i nalać świeżej wody. A gdyby nie chciał jeść to znaczy, że chce abyś się z nim najpierw pobawił.– Pobawił?– Tak. W szafce z kocim żarciem znajdziesz zabawki. Najbardziej lubi szarą mysz na drucie.– A co z tobą?– Ja idę wziąć prysznic i nałożyć świeży makijaż. Trochę mi zejdzie, ale chyba dasz sobie radę, prawda?Potem zamyka drzwi i słyszę jak przekręca klucz w zamku. Biorę sobie napoczętą butelkę wina i siadam na sofie. Kot wciąż na mnie ...
... patrzy. Robię dwa łyki z gwinta, a potem nagle i nieodwołalnie zachciewa mi się lać, ale na szczęście Ela posiada oddzielną toaletę. Robię swoje, a potem nad małą umywalką myję jeszcze kutasa, wciąż klejącego się od śliny – jej wariactwo zaczyna chyba przechodzić również na mnie.Wracam do salonu i wyciągam z szafki suchą karmę. Sypię ją do miseczki z malowaną kocią mordą i wymieniam w drugiej takiej samej wodę na świeżą. Nawet się gnój nie ruszy.Ponownie siadam na sofie i łapię za jakiś mały pilot i chwilę się nim bawię, bo okazuje się, że zmienia kolor światła w salonie. Żółty, biały, pomarańczowy. Znowu żółty i biały. Czerwony. Niebieski. Żółty. Biały. Słucham szumu wody dochodzącego z łazienki i bawię jak debil. W końcu zostawiam tak jak było. Kot siedzi na tych płytkach niby z marmuru i patrzy z wyrzutem.Ma mnie w garści.– Dobra – mówię. – Wygrałeś.Podnoszę się z niechęcią, przechodzę nad nim i biorę z szafki tę jego ulubioną zabawkę. Szara mysz ląduje na podłodze. Koci ogon porusza się w zainteresowaniu. Potem mysz przemieszcza się za lodówkę, wystaje jej tylko sztuczny ogon. Kocie łapy dopadają zabawkę w mgnieniu oka. Następnie mysz ucieka i chowa się pod sofę. Pazury wbijają się w nią sekundę później. Mysz trafia na stolik kawowy. Kot skacze za nią.Jest jak jej cień. Albo śmierć.Bawimy się tak do momentu, aż Ela wyjdzie z łazienki.– Myślałam, że olejesz Filemona – stwierdza, patrząc na to co robimy. – Chyba jednak naprawdę jesteś miłym mężczyzną. Nie wiem co o tym myśleć.– ...