Chwilowe zapomnienie
Data: 25.12.2024,
Autor: Anonim, Źródło: Lol24
Kiedyś zbliżenie z drugą kobietą było dla mnie świętością. Intymną grą gestów, słów, westchnień i pożądliwych spojrzeń. Takimi które zwiastują huragan. Takimi które poruszają morza i góry. Takimi które pozbywają mnie skrupułów.
Zamykam oczy a przeszłość dogadania mnie szybciej niż moje nogi potrafią biec.
Jej skóra na białym prześcieradle przyjemnie kontrastowała. Opalone ramiona, piersi unoszące się pod wpływem szybszego oddechu, różowe sutki, brązowy brzuch owładnięty gęsią skórką, smukłe uda.
Lubiłem gdy leżała przede mną nago. Lubiłem zachwycać się nią zanim przechodziłem do konkretów. Chciałem ją taką zapamiętać. Wierzyłem, że mój mózg nawet po dłuższym czasie, będzie potrafił odtworzyć ją sobie jak na fotografii. Nie zdawałem sobie zupełnie sprawy, że to ostatni raz kiedy moje oczy będą miały możliwość na nią patrzeć.
Otwieram oczy i czuję znajomą pustkę. Owinęła się wokół mojej szyi, dokładnie tak jak jej ramiona podczas wieczornych powitań i pożegnań rankiem. Z tym wyjątkiem, że teraz wcale nie jest mi do śmiechu. Tęsknię za każdym fragmentem jej ciała. Tęsknię za każdym uśmiechem. Tęsknie za niskim, przyjemnym, ciepłym głosem. Tęsknie za wszystkim co nosiło jej imię.
Poza pustką seks jest dla mnie teraz zwykłą czynnością. Automatyczną. Zupełnie tak jak śniadanie, poranna toaleta, spanie. Nie jest niczym szczególnym. Już nie błyszczą mi oczy. W piątki goszczę w ulubionym pubie a tam zawsze znajdzie się jakaś samotna kobieta, która potrzebuje chwilowej ...
... odskoczni. Resetu, dokładnie tak jak ja. Czasem pieprzymy się w kiblu. Na śmierdzącej desce klozetowej, która widziała i słyszała niejedno albo chwytam za włosy i podnoszę chudą nogę jakiejś panienki a potem wchodzę bez ostrzeżenie w mokre już wnętrze. Nie bawię się w grę wstępną. Po prostu robię swoje i wychodzę. Czasem kończy się na szybkiej minecie albo ssaniu, albo jedno i drugie. Potem wracam jakby nigdy nic do stolika i wypijam kolejne piwo. Nie czuję fajerwerków, dreszczy, rozkoszy. Po prostu mój penis potrzebuje regulacji, głowa również. To wszystko. Naprawdę to kurwa wszystko.
Spoglądam na siebie w lustrze. Piątek. Męska toaleta jest niczym innym jak odorem moczu, papierosów palonych ukradkiem, sików błyszczących na deskach i zapachem przelotnego seksu. Chowam twarz w dłoniach a potem oblewam ją zimnym strumieniem wody. Tak na otrzeźwienie. Wypiłem już naprawdę sporo.
Drzwi do kibla otwierają się głośno z niemiłym skrzypnięciem. W odbiciu widzę niewielką głowę pełną bujnych, czarnych loków.
- To męska toaleta - zauważam, ale moja uwaga nie robi na niej wrażenia.
- Naprawdę? A ja myślałam, że masz na imię Kasia - odpowiada kąśliwe, nawet nie raczy mnie spojrzeniem. - Przed damskim kiblem jest taka kolejka, że prędzej zleje się w gacie niż dotrzymam do jej końca - wyjaśnia.
Pozwalam sobie spojrzeć na nią wnikliwiej. Ma duże, brązowe oczy i pomalowane błyszczykiem usta. O dziwo cycki nie wyskakują jej na wierzch jak większości panien dzisiejszego wieczoru. ...