1. Spuść mnie ze smyczy.


    Data: 30.06.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24

    ... Podekscytowani i kipiący chęcią wejścia do środka, dobrania się do barów i parkietów, które wypełniały ogromną przestrzeń hangaru mieszczącego jedno z najbardziej pożądanych nocą miejsc.
    
    Dwóch bramkarzy pilnowało wrót do Edenu, jeden z nich zajęty był dyskusją z niecierpliwiącą się grupą na przedzie kolejki – nie tak łatwo było dostać się do środka. Drugi z nich lustrował otoczenie, by nikt inny nie przeszedł niezauważony. Podeszłam śmiało w jego stronę z szerokim uśmiechem, na co jego rekinie oczy odpowiedziały mi tym samym.
    
    - Hej Az. – mruknęłam, ściskając go na powitanie.
    
    - Długo kazałaś na siebie czekać. – odpowiedział ze śmiechem.
    
    Mrugając do niego zadziornie podeszłam do dużych dwuskrzydłowych drzwi. W akompaniamencie okrzyków sprzeciwu z tłumu za moimi plecami, zanurzyłam się w otchłań przede mną.
    
    Ciemny korytarz spowity był dymem i wiązkami granatowych świateł ciągnącymi się po podłodze, stanowiły również wytyczne ścieżki, którą należało podążać, by dotrzeć do celu. Odgłos moich kroków zlał się z mocnymi basami wyczuwalnymi już w podłożu.
    
    Po chwili tanecznym krokiem weszłam do otwartej przestrzeni. Przeróżne schody prowadzące do wielu pięter otwartych na całe pomieszczenie, każde z nich zapewniające jeszcze więcej barów, stołów, kanap i palarni. W centrum tego wszystkiego znajdował się ogromny parkiet pełen osób poruszających się w rytm muzyki tak głośnej, że docierała do najgłębszych zakamarków ciała porywając je w ruch wraz ze ...
    ... sobą.
    
    ***
    
    Zadrżałam czując na sobie czyjś wzrok.
    
    Tańczyłam w tłumie, z tłumem a jednocześnie sama. Czujesz się jak jedyna osoba na świecie, a zarazem jak jedność ze wszystkimi otaczającymi cię dookoła tak samo porwanymi w muzykę i używki jak ty. Jednocześnie czujesz, że świat w ogóle nie istnieje.
    
    Obróciłam się szukając źródła ciarek, które mnie przeszyły. Lecz wśród tylu osób nie było to łatwe, wokół widziałam tylko poruszającą się masę ciał. Rozglądałam się rozproszona po wielkiej sali, oślepiające wiązki światła przeszkadzały mi w złapaniu ostrości, a włoski na karku dalej się jeżyły. Nagle poczułam dotyk muskający odsłoniętą skórę talii, tuż pod rąbkiem kusej podkoszulki. W przypływie adrenaliny wzięłam zamach, by się odwrócić i pogonić nachalnego typa, lecz moje zamiary zostały udaremnione. Silne dłonie złapały mnie od tyłu za talię uniemożliwiając odwrócenie się i identyfikacje tego, który postanowił przerwać mi moją idylle.
    
    Z moich ust nie zdążyły się wydobyć rozwścieczone słowa, gdyż zamarłam czując na szyi, tuż pod uchem, oddech nieznajomego. Rozkoszny dreszcz przebiegł wzdłuż kręgosłupa, gdy silne palce zacisnęły się na mojej skórze, a dłonie znalazły swoje miejsce w głębokim wcięciu talii. Wściekłość zlewała się z przejmującym dudnieniem muzyki, a drobna doza podniecenia kiełkowała od miejsca dotyku.
    
    Nie wiedząc co innego ze sobą zrobić, pomyślałam że wrócę do tańczenia, licząc że to da mi sposobność, by nieznajomy poluźnił uścisk, a to pozwoliłoby mi na odwrócenie ...