1. Spuść mnie ze smyczy.


    Data: 30.06.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24

    ... powierzchnią.
    
    Odwróciłam się wreszcie i po raz pierwszy tego wieczora zobaczyłam w pełni mojego towarzysza. Staliśmy naprzeciw siebie, on oparty o zamknięte już drzwi. Uważnie lustrowałam jego twarz, zarys szczęki, lekki zarost, po muskularny tors wieloletniego sportowca, którym w końcu był. Uśmiechał się szelmowsko, czekając na mój ruch. Nic się nie zmienił, a nie widzieliśmy się parę lat. Tak samo arogancki, zadziorny i prowokujący jak zawsze.
    
    Przygryzłam wargę zastanawiając się co ja do cholery robię. Jak duży błąd popełnię dając się ponieść temu wszystkiemu? Czy warto się przekonać?
    
    Akurat na ostatnie pytanie znałam odpowiedź aż za dobrze. Oczywiście, że warto. I to kurwa jak.
    
    Westchnęłam, potrząsnęłam głową śmiejąc się z samej siebie i tego co zamierzam zrobić, i podeszłam do niego łapiąc go za szyję i łapczywie ciągnąc jego dolną wargę. W odpowiedzi usłyszałam pomruk aprobaty i poczułam dłonie łapiące mnie silnie w talii.
    
    Obrócił mnie tak, że teraz to ja miałam za plecami drzwi, na które mnie napierał swoim ciężarem. Czułam gorączkowo błądzące dłonie po moim ciele, podciągające krótką podkoszulkę do góry tak by odsłonić jeszcze więcej mojej skóry. Wplotłam dłonie w jego kręcone włosy, które tak uwielbiałam i ...
    ... zagłębiłam się w agresywny pocałunek, w którym kryło się tyle niewypowiedzianych słów.
    
    Złapał mnie za biodra i podniósł tak bym oplotła go nogami. Dłonie zacisnął mocno na moich udach, na co zaśmiałam się z aprobatą odrywając się na chwilę od jego warg. Wykorzystał tą chwilę żeby się obrócić i przenieść nas na sofę. Usiadł na niej, a tym samym ja byłam na nim, wciąż oplatając go nogami.
    
    Odchyliłam się lekko, by zebrać włosy które niesfornie rozsypały się wokół mojej twarzy. Przymknęłam oczy czując jak łapie mnie za biodra, co spowodowało że wygięłam się w łuk i przycisnęłam jednocześnie do dużego wybrzuszenia. Ze śmiechem pochyliłam się nad nim i zbliżyłam zadziornie jeszcze bardziej go rozjuszając moimi ruchami.
    
    Obserwowałam jak reagował, jak nerwowo przełknął ślinę mimo iż uśmiech igrał w kącikach jego ust, jak z niecierpliwością ścisnął moje uda.
    
    Napięcie cudownie wisiało między nami, a dudniąca w tle muzyka tylko je potęgowała.
    
    No już, pozwól sobie...
    
    Otworzyłam oczy.
    
    Spowita szarością wschodzącego poranka ujrzałam zarys kuchni i rozlaną wodę, która lekko kapała z leżącej obok mojej głowy butelki. Sufit rysował się ciężko nade mną, jakby wręcz szydził z moich parszywych fantazji na temat tego, że jeszcze kiedyś go zobaczę. 
«1234»