Mloda sasiadka
Data: 29.07.2025,
Kategorie:
Nastolatki
Autor: CichyObserwator, Źródło: SexOpowiadania
Pierwszy raz zobaczyłem ją, gdy miała jakieś siedemnaście lat. Właśnie wprowadziłem się do nowego mieszkania, a ona wraz z matką i ojczymem mieszkała dokładnie nade mną. Byłem od niej prawie dwa razy starszy, to pewnie dlatego zawsze na korytarzu mówiła mi „dzień dobry”. Zmieniłem swoją odpowiedź na „cześć”, kiedy zobaczyłem, jak na klatce całuje się ze swoim chłopakiem. Miała już wtedy z dziewiętnaście lat, zaczęła studia prawnicze, stała się o wiele poważniejsza. Gdy widywałem ją na co dzień, nigdy nie pomyślałem o niej w kategorii obiektu pożądania. Ot, ładna sąsiadka, młoda, fajna dziewczyna. Być może działo się tak, ponieważ była całkowitym przeciwieństwem mojego „ideału” kobiety. Poza tym byłem nieco młodszy od jej matki. Jednak w momencie, kiedy zobaczyłem rękę chłopaka na jej pośladku, kiedy wpychała mu swój język do gardła, złapałem się na tym, że ta dziewczyna mnie podnieca. W kilka sekund, gdy ich mijałem, zauważyłem jej zgrabny tyłek w leginsach, które ostro wżynały się między pośladki, sprawiając, że tworzyły oddzielne półkule. Szczupłe ciało wyciągnęło się praktycznie wisząc na chłopaku, który jedną ręką obejmował ją w talii, a drugą dotykał pośladków. Całowali się dziko, nie było w tym żadnej finezji czy namiętności, jednak bardzo dużo zaangażowania. Przeszedłem niezauważony, zaciągając się jej zapachem. Później kilka razy złapałem się na tym, że gapię się na nią, kiedy mijaliśmy się na korytarzu. Mała, drobna, a wręcz chuda, blondynka. Niska, z włosami prawie ...
... po pas. Od tego momentu przestała być chudą dziewczyną, a zaczęła szczupłą kobietą.Weronikę widywałem rzadko. Częściej bywała w Poznaniu, gdzie studiowała. Rodziców odwiedzała czasami w weekend. Markowe ubrania, dobry makijaż i jakaś taka nabyta pewność siebie sprawiły, że z nieśmiałej, skromnej dziewczyny, zmieniła się w piękną kobietę.W lipcu 2019 roku mojego kolegę zostawiła żona. Odeszła po romansie w pracy ze swoim kolegą. Ale nie z tego powodu zapamiętałem dokładnie tę lipcową datę. Był 13 lipca, z nieba lał się żar. Umówiłem się z kumplem, miał wpaść na nockę i zapić smutki po swojej żonie. Kumpel wpadł, poszliśmy do baru. Było pusto, ledwie kilka osób porozsadzanych pod ścianami. Kilka piw i opowieści później, do baru wparowała głośna ekipa najebanych małolatów. Było już po pierwszej w nocy, więc doszliśmy do wniosku,że kończymy na dziś. Kumpel poszedł się odlać, ja siedziałem jeszcze, dopijając resztkę z butelki. W tym samym momencie, gdy odstawiałem pustą butelkę na barze, poczułem czyjeś ręce na swoich barkach.- Cześć sąsiad! –odwróciłem się, gdy tylko usłyszałem wesoły głos.- Weronika? –rzuciłem, chcąc bardziej upewnić się czy to faktycznie ona. Wyglądała jak z obrazka. Krótka, czarna sukienka opinała jej zgrabne, chude ciało. Wyzywający makijaż podkreślał jej pijane oczy. I te szpilki... Miały chyba z 15 cm. Jej nogi sięgały nieba... a sukienka zdawała się być zbyt krótka, by je jakkolwiek zasłonić.- Pijemy coś? –rzuciła mi prosto w twarz. Poczułem wyraźny odór ...