Ogień i woda (Sługa płomieni 4)
Data: 07.03.2019,
Autor: nefer, Źródło: Lol24
... dzisiaj do walki powodowani nie nienawiścią lecz dla honoru obecnych i oklaskujących was dam oraz własnej, rycerskiej chwały. Wszyscy jesteśmy tu przyjaciółmi i łączy nas wspólna sprawa. Pamiętajcie o tym i unikajcie złości, okazując przeciwnikowi cześć i szacunek. Za pokonanego uznany zostanie ten, kto zwali się z konia albo upuści tarczę lub starci hełm. To oznacza koniec potyczki i niech nikt nie żywi urazy wobec zwycięzcy, który okazał się lepszy, ani też pogardy dla pokonanego, z którym już wkrótce stanie w jednym szeregu podczas bitwy. Podzielicie się na dwie drużyny, którym przewodzić będą szlachetni książęta Robert oraz Bastian. Każdy z pozostałych rycerzy wybierze sobie teraz dowódcę i towarzyszy, a potem przeciwnika, uderzając włócznią w jego wywieszoną tutaj tarczę. Walczyć będziecie kolejno, przegrywający odpadną z dalszych zawodów, aż na placu zostanie tylko jedna, zwycięska drużyna.
Hrabia wskazał na dwie liny rozciągnięte pomiędzy wbitymi naprzeciw siebie słupami. Na każdej z nich pyszniła się w tej chwili samotna tarcza, zawieszona wysoko i widoczna dla wszystkich. Po prawej puklerz ze znakiem stojącego na tylnych łapach Niedźwiedzia, godłem wybranym przez Roberta Krótkonogiego, po lewej z pięknie wymalowanym przez szlachetną Riannę Płomieniem. Na czerwonym polu rozsyłał on złocisty blask we wszystkie strony świata. Księżna, jego pani i małżonka, dołożyła wielkich starań, aby godło prezentowało się śmiało i dumnie.
Nadeszła chwila wyboru drużyny. Pod ...
... znakiem Roberta stanęli rycerze z towarzyszącej mu świty, a także Rodmund, który ozdobił tarczę wizerunkiem Sokoła, oraz jeden czy dwóch służących mu wojowników. Godło Płomienia przyciągnęło natomiast ludzi z Północy, poddanych Rianny, co przyjął z niespodziewaną satysfakcją, nie zawiódł się też na wsparciu swoich własnych wasali. To wszystko było, oczywiście, do przewidzenia. Stanowiący większość uczestników turnieju miejscowi wybierali jednak głównie Niedźwiedzia, nie na darmo książę Krótkonogi cieszył się opinią znakomitego rębajły i uchodził za faworyta zawodów. Posłał przeciwnikowi znaczące spojrzenie, przyglądając się z satysfakcją, jak obok jego własnej pojawia się teraz długi szereg innych tarcz. O wiele dłuższy niż ten, który towarzyszył znakowi Płomienia.
„Nic nie szkodzi. Ci z Laguny i tak niewiele są warci. Jeszcze zobaczymy, kto okaże się górą.” - Myśl tę wsparło wspomnienie obietnic zamaskowanej, ale nietrudnej do rozpoznania damy.
Początek walk istotnie okazał się pomyślny dla drużyny Płomienia. Rywale naprzemiennie wybierali przeciwników, dotykając grotami włóczni ich tarcz. Jako pierwszym pozwolono uczynić to rycerzom najmłodszym i najmniej znanym, co oznaczało głównie mieszkańców Laguny. Oni też jako pierwsi doznawali zwykle smaku porażki, pokonani przez silnych i zręcznych wojowników z Północy oraz jego własnych ludzi. On sam też został wyzwany przez aż dwóch zapalczywych młodzieńców, pragnących zapewne popisać się przed wybrankami serca. Zwyciężył bez ...