Sąsiad Robert cz. 7
Data: 09.03.2019,
Kategorie:
Geje
Autor: Cezary Pieczarek, Źródło: Fikumiku
... Jedną ręką pilnując mojego pośladka, drugą złapał mnie za mojego fiutka, trzepiąc go jednocześnie waląc mnie w odbyt. Mimo że mój chuj był mały, nigdy nie chce mi stanąc gdy mam chuja w sobie, to i tak udało mu się mnie wykończyć, spuściłem mu się na rękę. Krzysiek nie przestawał się we mnie ruszać, ale docisnął się mocniej do mnie tak żeby ręką sięgnąć moich ust. Nie spodziewałem się tego, liczyłem w najskrytrzych marzeniach tego dnia na pięć rodzajów spermy w swych ustach, ale nie podejżewałem że jedną z nich będzie moja własna. Krzysiek wetknał mi palce do ust pozwalając na wylizanie swojej własnej spermy. Ten gest pozwolił mi chwilę zapomnieć o bolącym tyłeczku, rozkoszowałem się smakiem własnej spermy. W tym czasie Krzysiek zaczął wreszcie dochodzić wydając przy tym dosłownie odgłosy męki. Balem się przerywać widząc ile to mu trudu sprawia, więc odpuściłem próbe odwrócenia się i wzięcia go do ust, pozwoliłem mu się zlać do środka. Krzysiek wychodząc ze mnie wepchnał jeszcze do środka palec, gdy go wyciągnął zbliżył go do moichust, był lekko ubrudzony jego spermą. No tak, czyli jednak komplet, pomyślałem i mimo że ta ostatnia to prawie że symbolicznie ale i tak znalazła się w moich ustach, tego dnia czułem na języku sześć gatunków spermy, mimo że podobne w smaku, jak nie takie same to jednak to dla mnie coś w rodzaju trofeum. Może to głupio zabrzmi ale byłem wręcz z siebie dumny. Napracowałem się ale było warto. Gdy już ...
... wszyscy chwilkę odpoczęliśmy ja dopiero zauważyłem że pokój oświetlają żarówki a na dworzu jest ciemno, zapytałem się Roberta która jest godzina, wrylo mnie dosłownie jak powiedział że jest 18:30. Ponad 6 godzin jebania? No może nie non stop ale i tak to jednak ponad 6 godzin wspólnego seksu z pięcioma facetami. Takie ferie to mi się podobają. Chłopacy powoli zaczynali się zbierać i wychodzili po kolei z mieszkania, a ja dosłownie nie miałem siły, leżałem padnięty, cały czas rozebrany na łózku, ponad godzinę dochodziłem do siebie tak żeby mięc siłę zacząć myśleć o wyjściu. Widziałem spojżenie Roberta z którego odczytywałem pytanie czy nie mam jeszcze ochoty na jakiegoś lodzika, ale dawałem mu do zrozumienia że dziś to ja już nie dam rady, wystarczająco mnie zaspokoili a wręcz wymęczyli. Nie narzekam, było bosko, a jak sobie teraz przypomne te chwile to mnie jeszcze dreszcze oblatują. Po powrocie do domu od razu zacząłem leczyć tyłeczek, jakieś kremy nie kremy, na początku to nawet zimną łyżkę przykładałem do opuchniętego odbytu. Starałem się zrobić tak żeby nie musieć robić długiej pausy do następnego razu. Udało się, cztery dni później oddałem się Robertowi znowu, co było już czwartym razem w czasie trwania tych ferii, piąty raz zaliczyliśmy wczoraj, ale z tych wszystkich chyba ta opowieść którą opisałem była najbardziej ciekawą, dla mnie najbradziej przyjemną. Mam nadzieję że za jakiś czas znowu będę mieć co Wam opowiedzieć.