Mama Mojej Przyjaciółki II: Urodziny
Data: 24.06.2025,
Kategorie:
Lesbijki
Twoje opowiadania
Autor: Iskra957, Źródło: OpowiadaniaErotyczne-Darmowo
Obudził mnie budzik. Z jękiem sięgnęłam ręką, żeby go wyłączyć, gdy nagle usłyszałam znajome, ciche mamrotanie tuż za moimi plecami.
– Nie chce mi się wstawać… – mruknęła Weronika, wtulona we mnie jeszcze na wpół przytomna. Jej poranna chrypka sprawiła, że te słowa zabrzmiały tak miękko i ciepło, że aż uśmiechnęłam się do siebie.
Zamrugałam, powoli otwierając oczy. Za oknem nieśmiało prześwitywały pierwsze promienie słońca – końcówka marca, czyli ta pora roku, gdy dzień wreszcie przestaje być wiecznym zmierzchem. Roleta przepuszczała tylko cień światła, ale wystarczająco, bym poczuła, że zaczyna się nowy dzień.
Poprzednią noc spędziłam u Weroniki, choć wyjątkowo bez żadnych łóżkowych szaleństw. Pomagała mi się uczyć, cierpliwie mnie odpytując, nawet gdy widziała, że już odpływam. Odchorowałam ostatnio zapalenie oskrzeli i musiałam nadrobić zaległości przed konsultacjami. Leżała obok mnie z notatkami w ręku, aż w końcu zasnęła, obejmując mnie ramieniem. Ja jeszcze chwilę powtarzałam, ale sen szybko wygrał.
Rano poczułam, jak przytula się mocniej, przeciągając leniwie i wtulając twarz w moje plecy. Jej podbródek oparł się na moim ramieniu, a ciepły oddech łaskotał mnie w kark.
– Dzień dobry, kochanie – wymruczała miękko.
– Hej – odpowiedziałam półprzytomnie, jeszcze nie do końca obecna.
– Jak się spało?
– Krótko – wymamrotałam, ziewając.
– O której zasnęłaś?
– Przed drugą…
– No niestety – mruknęła z westchnieniem. – A w ogóle, jak Twoje samopoczucie przed ...
... kolokwium?
– Raczej dobrze – podparłam głowę na dłoni. – A propos… podwiozłabyś mnie na uczelnię? Tata jeszcze nie skończył dłubać przy Maluchu.
Weronika odsunęła się lekko i spojrzała na mnie spod przymrużonych powiek.
– Musiałabym zbaczać…
– Ładnie cię proszę – dodałam, posyłając jej najbardziej rozczulające spojrzenie, jakie tylko potrafiłam.
– Ładnie? Jak ładnie? – Uniosła brew, rozbawiona.
– Bardzo ładnie – odpowiedziałam z uśmiechem, po czym pocałowałam ją głęboko, długo i przekonująco. To był pocałunek z podtekstem – bardziej gra niż prośba. Wiedziałam, że i tak mnie podwiezie, ale nasze poranne gierki były zbyt przyjemne, by z nich rezygnować.
– Przekonałaś mnie – powiedziała z teatralnym westchnieniem, zrzucając kołdrę i podnosząc się z łóżka. – Idę wziąć prysznic.
– A może razem? – rzuciłam z przymrużonym okiem.
– Kuszące – przyznała, zatrzymując się na chwilę – ale nie, nie… Jak pójdę z tobą, to żadna z nas nie wyjdzie z łazienki o czasie.
Niechętnie podniosłam się z łóżka i poszłam na dół, żeby wziąć szybki prysznic osobno. Potem w kuchni zrobiłam herbatę dla siebie, dla Weroniki… i dla Kaśki, która właśnie zeszła zaspana, z rozczochranymi włosami i wyrazem twarzy typowym dla ludzi brutalnie wyrwanych ze snu.
Po śniadaniu, gdy już wychodziłam z domu razem z Weroniką, poszła ze mną do auta. Na zewnątrz było jeszcze chłodno, niebo miało ten miękki, sinawy odcień, który zwiastował cieplejszy dzień. Przestąpiłam z nogi na nogę, czekając aż Weronika zamknie drzwi, a ...