Rescuer (IV) "Ola"
Data: 07.09.2025,
Autor: Anonim, Źródło: Lol24
Szpital w Tropojë, Albania, 3 dni po wypadku.
Jakub powoli otwierał oczy. Na twarzy miał założoną maskę tlenową. Czuł się okropnie. Bolała go głowa, a całe ciało było obolałe i pozbawione sił. Z trudem zaczynał zdawać sobie sprawę z tego, gdzie się znajduje. Mrugnął powiekami. Tuż obok rozległ się sygnał medycznej aparatury. Żył. Leżał całkowicie nagi, przykryty szpitalnym kocem w pojedynczej sali. Po chwili zrozumiał, że jest w szpitalu. Z wielkim trudem zaczął poruszać kończynami. Wszystko wydawało się być na swoim miejscu. Przytłumiony lekami, odbierał wszystkie zewnętrzne bodźce z pewnym opóźnieniem. Wzrok powoli przyzwyczajał się do śnieżnobiałych ścian pokoju. Przytłumiony słuch wychwycił trzaśnięcie drzwi.
Nie miał siły podnieść głowy z poduszki. Omiótł wzrokiem wnętrze pomieszczenia i dostrzegł zbliżającą się postać w białym fartuchu. Po chwili kobieta w średnim wieku pochyliła się nad nim i zapytała po angielsku, jak się nazywa. Odpowiedział zgodnie z prawdą. Uśmiechnęła się i pogłaskała go po twarzy.
Zadała jeszcze kilka prostych pytań. Na wszystkie odpowiedział najlepiej, jak potrafił. Rzuciła okiem na aparaturę medyczną przy jego łóżku.
— Witamy wśród żywych, wróciłeś z dalekiej podróży — przetłumaczył na polski jej angielskie stwierdzenie.
Nie miał siły zadać żadnego pytania. Był słaby i zmęczony. Po chwili do kobiety dołączyli inni lekarze. Jedno, co dało się zauważyć, to fakt, że wszyscy uśmiechali się dobrodusznie. Najwyraźniej cieszyli się, ...
... że żyje.
Jeden z mężczyzn podniósł jego głowę, chwytając za kark. Podano mu szklankę wody ze słomką. Pił łapczywie. Czuł, że jego przewód pokarmowy jest jakiś jałowy. Jedna z pielęgniarek pobrała mu krew z żyły na ręce, druga zaś, nie zważając na pozostałych, założyła cewnik w wiadome miejsce. Nie miał siły, by się temu przeciwstawić. Patrzył na to wszystko, jakby był z boku. Zdobył się w końcu na pytanie.
— My girlfriend, what about her? — wyszeptał łamaną angielszczyzną.
— Everything is fine, we'll call her right away — usłyszał zbawienną informację.
Żyli oboje. To było najważniejsze. Na dodatek ona musiała być w dobrym stanie, skoro mieli do niej zadzwonić. Opadł głową na poduszkę. Zbliżyła się pielęgniarka ze strzykawką. Poczuł delikatne ukłucie w okolicach ramienia. Ktoś pogłaskał go po twarzy. Był słaby i zmęczony. Nie wiedział, kiedy zapadł w sen.
*********
Aleksandra ubierała się w pośpiechu. Dyżurny lekarz ze szpitala, w którym przebywał Jakub, zadzwonił, że ten się wybudził. Od wczoraj mieszkała w wynajętej przez odpowiednik polskiego MSWiA albańskiej kwaterze. Albańczycy byli bardzo wdzięczni za pomoc i do jej dyspozycji oddali przytulny domek na peryferiach miasta. Opłacono zakwaterowanie, zapewniono wyżywienie w pobliskiej restauracji serwującej dania kuchni albańskiej, miała nawet bezpośredni numer do opłaconego taksówkarza.
Uratowali ich. Ratownicy dotarli w chwili, gdy praktycznie wyczerpał się tlen w ich aparacie ratunkowym. Jakub był już ...