1. Rescuer (IV) "Ola"


    Data: 07.09.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24

    ... nieprzytomny, nie pozwolił na to, by dała mu maskę, zanim stracił przytomność. Ona też nie pamiętała zbyt wiele. Jak przez mgłę widziała twarz Olgierda i dwójki ratowników. W głowie kołatało jej się ich stwierdzenie:
    
    — Kuba ma 11, ona 14, dawajcie tlen, szybko.
    
    Gdy ładowali ją na nosze, straciła przytomność. Pamiętała, że wcześniej Jakub trzymał ją w uścisku bardzo mocno. Nie była w stanie nic powiedzieć.
    
    Zastanawiała się, jak się ubrać. Z polskiej ambasady w Tiranie dostała na konto pewną kwotę pieniędzy. Dodatkowo przedstawiciel straży pożarnej z Albanii poprosił o jej numer konta i dzisiaj wpłynęła tam spora kwota.
    
    Gdy tylko wyszła ze szpitala, udała się w strażackim uniformie do sklepu. Miała tylko to, w czym ja przywieźli do szpitala. Musiała kupić sobie wszystko, od bielizny po ciepłą kurtkę. Reszta ekipy wróciła do Polski. Z nimi pozostał tylko tłumacz, zakwaterowany w oddzielnej kwaterze.
    
    — A co tam, należy się — stwierdziła i nie oszczędzała na zakupach.
    
    Chciała dla niego wyglądać ładnie, bo nie wierzyła, że on nie przeżyje. Pragnęła wystroić się dla niego, tak jak nigdy nie wystroiła się dla faceta. Odrzuciła spodnie, miała być kobieca, żadne portki. Naciągała na siebie grube czarne rajstopy o fakturze 80 den i grubą zimową sukienkę o długości midi. Do tego zimowe botki, czapka na głowę oraz pikowana zimowa kurtka z rękawiczkami. Zadzwoniła po taksówkarza. Ubrana wyszła przed kwaterę.
    
    Śnieg prószył, pokrywając płatkami to albańskie miasto. ...
    ... Gdzieś daleko majaczyło pasmo gór Prokletje. To tam o mało co nie była, by ich wspólna mogiła. Te góry miały coś w sobie, że tak je nazwano – surowe, dziewicze i dzikie. Takie jak ich uczucie, które się tam narodziło.
    
    Podjechał poczciwy mercedes albańskiego taksówkarza. Wsiadła i rzuciwszy po angielsku, by jechał do szpitala, zajęła miejsce na tylnym siedzeniu. Po kilkunastu minutach była w szpitalu. Poznali ją, wszak wcześniej była ich pacjentką. Bez żadnych problemów zaprowadzili do izby, gdzie był Jakub. Spał. Zapytała, czy może wejść do niego. Nie stwarzali żadnych problemów.
    
    — Spij, spij kochany, jestem tu przy tobie — szepnęła, patrząc na jego ciało.
    
    Oddychał bez wspomagania aparatury tlenowej. Pogłaskała go po twarzy, a z jej oczu poczęły, płynąć łzy. Łzy szczęścia. Wszystkie parametry na medycznej aparaturze wskazywały właściwe parametry życiowe mężczyzny. Kwestią czasu było, kiedy dojdzie do siebie. Spał spokojnie, jego klatka piersiowa unosiła się miarowo. Otarła łzy. Pocałowała go w czoło i w usta. Wyszła z sali. Swoje kroki skierowała do gabinetu ordynatora.
    
    Spokojna wyszła ze szpitala po godzinie. Wsiadła do czekającej taksówki i poprosiła kierowcę, by zawiózł ją do centrum handlowego.
    
    *****
    
    Kuba dochodził do siebie, z każdym dniem czuł się lepiej. Organizm mężczyzny, wsparty farmakologią, wracał do formy sprzed wypadku. Mógł już sam zadbać o siebie. Po dwóch dniach od wybudzenia potrafił samodzielnie załatwić się i wziąć prysznic. Bał się tylko ...
«1234...20»