Rescuer (IV) "Ola"
Data: 07.09.2025,
Autor: Anonim, Źródło: Lol24
... uda, Wsuwała się pod spódnicę. Doszła do majteczkowej części rajstop i nie mogła zagłębić się w jej wnętrze.
— Oleńka — szepnął dziwnym głosem i dziewczyna wiedziała, że za chwilę dojdzie do wytrysku.
Odciągnął głowę do tyłu, zagryzł wargi i czekał na zbliżający się orgazm. Trysnął, sapiąc, jak parowóz i wydając z siebie kakofonię odgłosów. Jego ciało przeszedł dreszcz rozkoszy. Biodra mimowolnie poczęły wykonywać wiadome ruchy. Sperma wylądowała częściowo w jej dłoni, a częściowo pod kołdrą. Opadł na łóżko. Patrzyła na to, co z nim się działo. To było coś fantastycznego. Przestała ruszać dłonią. Wyciągnęła ją i otarła o poszewkę kołdry.
Leżał, wpatrując się w nią. Powoli dochodził do siebie po masturbacji. Była szalona i nieprzewidywalna. Nigdy by się nie spodziewał, że mu to zrobi. Brał ją za cichą myszkę, ale tamtego dnia w tunelu delikatnie zmienił zdanie.
— Jesteś szalona — stwierdził.
— Szalona i twoja — odparła, całując go w usta.
Uśmiechnęła się, miała mu do przekazania dobrą wiadomość. Jutro miał być wypisany ze szpitala.
— Jutro cię wypisują, więc muszę o tobie wiedzieć wszystko — usłyszał.
Popatrzył na nią zdziwionym wzrokiem, a ona dostrzegła to.
— No, rozmiar buta, kołnierzyka, ile masz w pasie i w klatce. Nie wyjdziesz przecież w tym strażackim uniformie – dodała.
Uśmiechnął się i podał jej swoje „parametry”. Po pierwszym zdaniu miał obawy, że żąda od niego czegoś w rodzaju spowiedzi z najbardziej skrywanych tajemnic. Pożegnali się ...
... czułym, namiętnym pocałunkiem, a on zdołał pogładzić jej zgrabne kolano.
Po wyjściu ze szpitala skierowała się do centrum handlowego, wpadając w wir zakupów dla swojego ukochanego. Późnym popołudniem wróciła do domu.
++++++++++++++++
Przed wypisem pojawiła się u niego, zostawiając masę zakupów. Wydała mnóstwo pieniędzy, bo potrzebował wszystkiego – od majtek po puchową kurtkę. Przebierał się przy niej. Szczęśliwie wszystko pasowało. Miała miarę w oczach.
— Nigdy tak elegancko nie wyglądałem — stwierdził, widząc się w lustrze.
Po zabraniu dokumentacji medycznej razem opuścili szpital. Miał jeszcze przez dwa dni pojawiać się na wizyty kontrolne. Zadzwonił do Olgierda, chwilę porozmawiali.
— Wracamy pociągiem, lekarz zabronił lotu samolotem, jeszcze nie teraz. Albańcy dogadali się, że dostarczą nas do przejścia granicznego z Czarnogórą, a tamci podrzucą nas do Baru. Stamtąd kuszetką do Belgradu, a potem Flixbusem do Polski – relacjonował Oli to, czego się dowiedział.
Przed nimi były dwa dni i dwie noce na albańskiej ziemi. Wreszcie sami, bez niczyjej asysty. Oboje pragnęli, by te dwa dni były niezapomniane. Patrzyli na siebie jak para nastolatków, delikatnie łapiąc się za palce, obejmując i namiętnie całując.
Widać było, że ostatnie wydarzenia bardzo ich zbliżyły. Każde z nich zdawało sobie sprawę, że są stworzeni dla siebie.
Taksówkarz wiózł ich do domu. Samochód zatrzymał się przed niewielkim drewnianym domkiem. Podziękowali poczciwemu Albańczykowi i ...