1. Zastępstwo XXVII


    Data: 09.04.2019, Autor: merlin, Źródło: Lol24

    Poranek przyniósł zmianę pogody.
    
    Dalej było ciepło, nawet parno, ale zaczął siąpić deszcz.
    
    Ciekawe, czy panie zdążyły już się podzielić uwagami na mój temat.
    
    Przypomniała mi się podsłuchana wcześniej rozmowa kobiet.
    
    Z jednej strony czułem się trochę urażony, że zostałem potraktowany tak przedmiotowo, ale jednak było warto, uśmiechnąłem się, przypominając sobie Halkę i jej nocną wizytę.
    
    Może nie wzniosłem się na wyżyny miłosnego kunsztu, ale pomogła mi odreagować napięcie spowodowane przesyłką od mojej ex.
    
    Właśnie! Przesyłka przypomniałem sobie.
    
    Muszę raz na zawsze skończyć z tym koszmarem przeszłości.
    
    Westchnąłem, wiedząc, że czeka mnie trudna rozmowa z Adim.
    
    Szybki prysznic otrzeźwił mnie do reszty.
    
    Teraz jeszcze łyk kawy, papieros i można zacząć nowy dzień.
    
    Spojrzałem na leżący przy stoliku zegarek.
    
    Dochodziła siódma, a w domu panowała cisza.
    
    Dziwne! Podobno ludzie na wsi wstają równo z pianiem koguta.
    
    No tak, teraz już nikt nie hoduje drobiu.
    
    Nie ma kto ich budzić.
    
    Chyba sam się obsłużę.
    
    Zszedłem na dół i wtedy zobaczyłem, że dziewczyny jednak już wstały.
    
    Ich przyciszone głosy dolatywały z przykrytego daszkiem tarasu.
    
    Już miałem dołączyć do nich, kiedy moją uwagę, zwróciło jedno słowo.
    
    Moje imię wypowiedziane przez Halkę i kontekst jej wypowiedzi.
    
    -Dlaczego się nie przyłączyłaś?
    
    W głosie Halki była ciekawość.
    
    -Bałam się, że mogę wszystko popsuć.
    
    -On chyba nie jest jeszcze gotowy na takie ...
    ... igraszki.
    
    Miała rację, nie byłem, szczególnie z jej udziałem.
    
    Nie wyobrażałem sobie trójkąta z udziałem synowej.
    
    Nie byłem zwolennikiem tego typu rozrywek.
    
    Słuchałem dalej, ciekaw co też powie jej Halka.
    
    Anka zachichotała.
    
    -Ale niezły jest? Dociekała Anka.
    
    -Niezły! Wiesz, ja lubię, takich słodkich brutali.
    
    Odpowiedź Halki była dla mnie zaskoczeniem.
    
    Słodki brutal, no, no pokręciłem głową.
    
    Pierwszy raz ktoś mnie tak określił.
    
    Wystarczy! Dość już usłyszałem.
    
    Coraz bardziej utwierdzałem się w swoim postanowieniu, że muszę sprowadzić moje stosunki z Anką na wcześniejsze tory.
    
    Muszę porozmawiać z synem.
    
    Albo wraca do kraju, albo ściąga Ankę do siebie.
    
    -Wstałeś już?
    
    Zobaczyłem, że w drzwiach stoi Anka i przygląda mi się z ciekawością.
    
    -Jak widać.
    
    -Głód kofeiny i nikotyny, wygnał mnie z łoża, złagodziłem wcześniejszą niezbyt uprzejmą odpowiedź.
    
    -Zaraz ci zrobię, zaczęła się krzątać po kuchni.
    
    Od czasu do czasu, czułem jej badawcze spojrzenia.
    
    Tak jakby chciała o coś zapytać, ale brakowało jej śmiałości.
    
    Po chwili dołączyła do nas Halka.
    
    Spojrzała na mnie i bez słowa zajęła miejsce za stołem.
    
    -Tobie też zrobić? Anka spojrzała na Halkę.
    
    -Tak! Poproszę.
    
    -Gotowe! Anka podeszła do stołu.
    
    Postawiła na nim kubki z aromatycznym naparem i siadła przy Halce.
    
    Dwie kobiety, fizycznie różniły się między sobą, ale jednak miały coś wspólnego.
    
    Widać było, że łączy je jakaś nić. Coś, co ciężko było zdefiniować.
    
    Miałem ...
«1234...»