1. BUM


    Data: 17.10.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24

    ... w końcu zapomnisz. Zobaczysz! Będzie dobrze! A może nawet coś tam wyrwiesz?! Nie ma nic lepszego na złamanego k****a, jak nowy i odpowiednio twardy. –
    
    I tak to jej marudzenia, jak widać w końcu zadziałało, i może bardziej dla świętego spokoju niż z własnej potrzeby przystałam na jej namowy.
    
    –Kurna! Świat się od tego nie zawali! A ja wcale nie muszę się rozglądać za jakimś nowym facetem. –
    
    Na to moje
    
    , obie posikałyśmy się ze śmiechu. Ale tak prawdę mówiąc, to właśnie takiego kopa w cztery litery, już chyba dawno i to na gwałt potrzebowałam. Po prostu, wyjść między ludzi, oderwać się od wszystkiego i zapomnieć o mola co mnie gryzie. Tylko, że z tym jak to określiła,
    
    , to już chyba nieco trochę przeholowała. Moje libido gdzieś poszybowało. A amory i seks to już chyba była ostatnia rzecz, której teraz było mi trzeba.
    
    W głowie bowiem ciągle tkwił mi jeszcze ten, co to zwalił mi cały świat na głowę, przez którego runęło wszystko to, co było w moim świecie normalne, a przynajmniej takim mi się wydawało. I jedyne w czym ta szalona pipka Madzia miała rację to to, że już naprawdę i na gwałt potrzebowałam jakiejś zmiany.
    
    I w końcu stało się co się prędzej czy późnię stać musiało. Wylądowaliśmy całą naszą trójką w naszym ulubionym klubie. I pierwsze co? To jak zwykle z ustaloną już tradycją szybciutko do baru, przyjąć po dwa szybkie shoty tequili, po których to człowiekowi zaraz robi się weselej. I potem już bez zbędnej zwłoki można wystartować na parkiet. Tyle, ...
    ... że wychylając drugiego, wpadł mi w oko pewien niezły przystojniak. A właściwie to Magda gestem głowy mi go wskazała. Na koniec baru a właściwie na siedzące tam ciacho, sączące drinka, i wymieniające z barmanem, jakieś głupkowate pewnie uwagi i na bank na nasz temat bo dość nachalnie się nam przy tym przypatrywał. Ciacho tak na oko mogło pewnie mieć z jakieś trzydzieści może trzydzieści pięć lat. I co istotne miał mój pieprzony fetysz. Krótko obcięty, wyraziste kości szczęki i ten cudownie seksowny i dwu, trzy dniowy, zadbany zarost. Wyciągnięta przez Magdę na parkiet szybko jednak o nim zapomniałam. Muzyka, alkohol i całe to bawiące się towarzystwo, to chyba było akurat to, co było mi dziś potrzeba. Tyle tylko, że ciągle gdzieś w tyle głowy byłam jakaś taka niespokojna, bo podświadomie chyba wciąż czułam na sobie to natarczywe spojrzenie. Wzrok faceta z baru, wlepiającego się we mnie, dosłownie tak, jak jakiś głodny pies w smakowity gnat. Jednocześnie taksując mnie, jak jakąś zdobycz, oceniając swoje szanse, jakby nawiązując jakąś więź wywołującą we mnie jakieś dziwne dreszcze. I choć robiłam co mogłam, ale nie dawałam rady by się powstrzymać. By zerkając ukradkiem, nie sprawdzać czy jeszcze ciągle tam tkwi i się patrzy.
    
    Pewna ulga i odprężenie przyszło dopiero gdy zauważyłam, że facet w końcu gdzieś znikł. Jego stołek jest pusty, a na ladzie została niedopita szklaneczka whiskacza.
    
    Na szczęście mój „prześladowca” w końcu wyparował. I teraz mogłam już odetchnąć pełną ...
«1234...»