- 
        Switez (cz. 2)
 Data: 22.10.2025, Kategorie: Romantyczne, Autor: Alanlate, Źródło: SexOpowiadania
 ... To niezwykłe piękne miejsce i te niesamowite sny. Czy to jednak były sny? Ślady na ciele wskazywały na to, że coś ze sobą w nocy musiał jednak robić.Do południa rozmyślał o tym co stało się w nocy. Myśli zaprzątały mu głowę, więc dla wyciszenia postanowił pobiegać. W butach i szortach, na wszelki wypadek. Biegł lekko wzdłuż brzegu Świtezi, choć rano plan był inny. Zerkał na wodę w jeziorze, bo wciąż miał wrażenie, że ktoś patrzy stamtąd. Nie było nikogo. Cała okolica jest pusta, ale odczucie czyjejś obecności nie znikało. Na wodzie widać było wiry, co mogło świadczyć o tym, że są tu duże ryby. Nie miał wędki. Nie łowił ryb. Nie sprawdzi więc, jakie sztuki tu się kryją. Biegł dość długo obserwując jezioro i rozmyślając. Smartwatch dał sygnał, że dystans został przebyty, czas zawracać. Zanim jednak to zrobił, zbliżył się do wody starając się zajrzeć w jej głąb. I znów miał niemal pewność, że na wodzie ktoś jest, kto patrzy na niego. Ale nie było widać nikogo. Ani łodzi, ani ptaków, ani nikogo pływającego w wodzie. Jedynie wiry sugerowały, że są tam ryby.Zmęczenie opadło i oddech się unormował. Pobiegł więc w stronę obozowiska.Przygotował śniadanie i siedząc po "turecku" zajadał zupę instant. Była smaczna i gorąca. W głowie słyszał myśli jakby innej osoby. Myśli te opisywały go. Jak wygląda. Jak się porusza. Jak je. Jaki ma zapach. Jak pachnie zupa. Ale ostatnia go zelektryzowała. Jaki jest piękny i pociągający.Wstał i znów rozglądał się po okolicy. Nikogo jednak nie było. ... ... Ptaki śpiewały a jezioro było spokojne. Tego dnia, gdy zwiedził dokładnie okolicę, stwierdził ponad wszelką wątpliwość, że jest sam. Nigdzie nie znalazł śladów obozowiska. Żadnych śladów pieszych ani zmotoryzowanych, poza jego śladami. Nie było nawet tropów zwierząt. Teraz poczuł się bezpieczny. Gdy wrócił do obozowiska, zdjął wszystkie ubrania, które miał na sobie. Raptem bokserki i szorty. Zdjął buty i postanowił cieszyć się nagi, słońcem i wodą. Wchodził do wody i zanurzał się w niej cały. Potem płynął kilka minut. Nurkował próbując sprawdzić co jest na dnie jeziora. A gdy to robił jego białe jak śnieg pośladki, połyskujące od wody, niemal puszczały zajączki odbijając światło słońca. Gdy już nieco się zmęczył, wychodził na brzeg. Stał nagi twarzą do słońca i czekał aż spłynie woda z włosów i ciała. Potem kładł się na rozgrzanym piasku i tarzał. Gdy wysechł, znów wchodził do wody, by pozbyć się ziaren piasku z ciała. Pływał więc. I tak dzień minął do obiadu. Po obiedzie zaś leżał nagi na kocu i bezwstydnie, jak mu się wydawało, pozwalał słońcu zaglądać tam, gdzie nikt oprócz niego zajrzeć nie mógł. Gdy słońce zbliżało się do zajścia, siadł nagi w pozycji lotosu i oddał się medytacji. Myśli szybko znikły i zanurzył się w tym pięknym stanie niebycia. Jego świadomość jakby się wyłączyła, a on przebywał w stanie spokoju. Nie był to ani sen ani jawa. Poczuł jakby czyjeś myśli. Czyjś zachwyt nim i jego ciałem. A to wpłynęło na jego samopoczucie dodając mu pewności siebie. Ta poczuta ...