1. Uwiedziona Przez Nianię VI: Ferie


    Data: 11.11.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24

    Dominika pojechała z Julkiem w góry trzy dni temu. Zasłużyli na ten czas śnieg, szkoła nart, wesołe śmiechy i zabawa, a ja zostałam w domu, by pozamykać kilka spraw w pracy. Planowałam dołączyć do nich lada dzień. Tylko że… już dziś tęsknota miała mnie w garści.
    
    Rozmawiałyśmy chwilę przez telefon. Opowiadała mi, jak Julek zachwyca się stokiem, jak dumnie stawia pierwsze kroki na nartach. Śmiała się cicho, szeptem, żeby go nie obudzić. Jej głos był ciepły, miękki jak koc, który właśnie otulał moje ramiona. Oparłam się wygodniej na kanapie. Sweter zsunął mi się nieco z ramienia, palce wędrowały bezwiednie po udzie, tuż nad krawędzią pończochy.
    
    – Tęsknię – powiedziała nagle.
    
    – Ja też. Bardziej, niż potrafię ubrać w słowa – odpowiedziałam cicho.
    
    Było w tej ciszy po naszych słowach coś gęstego, pełnego. Czułam ją obok siebie, choć dzieliły nas kilometry. Chciałam jej dotyku, jej oddechu przy mojej szyi, jej ciepła, które znałam już tak dobrze.
    
    Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę, ale wiedziałam, że zaraz będzie musiała kończyć. W tle słyszałam miękkie dziecięce chrapanie. Uśmiechnęłam się przez tęsknotę.
    
    Gdy połączenie się zakończyło, zostałam sama w ciszy wieczoru, przy delikatnym świetle lampki, w samym sweterku, pończochach i grubych skarpetkach do kolan, które kiedyś kupiłyśmy razem na jarmarku świątecznym.
    
    Tęsknota była nie tylko emocją. Była głodem, pragnieniem, czymś więcej niż ciałem bo przecież to, co między nami, nigdy nie było tylko fizycznością. ...
    ... Delikatnie przesunęłam palce w dół, pod materiałem swetra, pozwalając sobie na wspomnienia. Każde muśnięcie wyobraźni przypominało mi ją jej pocałunki, jej dłonie, jej spojrzenie, które rozbierało mnie ze wstydu i lęku.
    
    Zamknęłam oczy. Moje własne dotykające palce, z początku niepewne, zaczęły poruszać się z większą świadomością. Wiedziały, czego mi brakowało. Każdy oddech niósł imię, każda iskra pod skórą przypominała noc, kiedy Dominika całowała mnie między słowami, prowadziła bez słów.
    
    Cisza stała się sprzymierzeńcem. Niosła szeptane „kocham”, czułe „brakuje mi cię”, ciche „wróć do mnie”. Kiedy w końcu pozwoliłam sobie dojść tam, gdzie prowadziła mnie myśl o niej, uśmiechnęłam się przez wilgotne rzęsy nie ze wstydu, a z czułości, bo nawet na odległość... potrafiła być blisko.
    
    Byłam już tylko oddechem ciepłym, niespiesznym, jakby zawieszonym w ciszy pomiędzy dźwiękami. Palce wciąż trzymały ciepło po rozmowie, po Twoim głosie, który jeszcze dźwięczał mi w głowie. Zamknęłam oczy. Czułam swoje ciało jak nieczęsto świadomie, czule, bez pośpiechu. Opuszki przesuwały się po mojej skórze wolno, jakby chciały zapamiętać ją na nowo. Zsunęłam dłoń spod koca, powoli unosząc sweter. Jego miękka dzianina zsunęła się z jednego ramienia, a potem zsunęła niżej, zostawiając piersi w półcieniu, rozgrzane oddechem i myślą o mojej żonie.
    
    Zawahałam się, lecz tylko na moment nie z niepewności, ale z potrzeby, by dać sobie prawo do delikatności. Moje palce zsunęły się na jedno z najczulszych ...
«1234...13»