1. Uwiedziona Przez Nianię VI: Ferie


    Data: 11.11.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24

    ... miejsc. Poddałam się dotykowi z zamkniętymi oczami, cicho wzdychając, gdy kciuk zatoczył krąg wokół napiętego wierzchołka.
    
    Drugą dłonią delikatnie objęłam własną talię, przesuwając się w dół, po aksamicie ud. Pończochy, jeszcze wilgotne od ciepła, lekko szeleściły pod palcami. Czułam, jak drżenie budzi się powoli, najpierw w brzuchu, potem niżej, jak fala, która nie pyta o zgodę, a jedynie daje przestrzeń na to, by czuć.
    
    Wiedziałam, że była daleko, a mimo to każda pieszczota była jak jej wspomnienie, jakbyś to Ty poruszała moje dłonie, jakby jej szept prowadził mnie w tej ciszy, w tej potrzebie, która była bardziej z tęsknoty niż z pożądania. Oddychałam głośniej, głębiej, ale wciąż z tą samą miękkością, która nie potrzebowała gwałtowności tylko bliskości, tylko jej, nawet w wyobrażeniu.
    
    Nie wiem, ile czasu minęło, odkąd odłożyłam telefon. Minuty stały się ciche jak śnieg za oknem. Miękkie, rozciągnięte, bez ciężaru, tylko moje ciało wciąż było pełne mojej żony. Tęskniłam… inaczej niż zazwyczaj. Nie z bólem, nie z żalem. Tęskniłam z głębi skóry, z miejsc, które znały tylko dotyk Dominiki.
    
    Moja dłoń zsunęła się znów w dół nieśpiesznie, bez planu, jakby sama szukała tego, czego brakowało, a brakowało mi mojej ukochanej. Tego ciepła, które zostawiała na mojej szyi, gdy przytulała się z tyłu. Tego, jak całowała mnie w ramię, zanim jeszcze zdążę się poruszyć. Dotknęłam siebie tam, gdzie pragnienie staje się ciche i gęste, gdzie oddech przerywa się w połowie, a ciało ...
    ... woła ciszej niż słowa. Przeciągnęłam palcem wzdłuż własnej kobiecości, delikatnie, z rosnącą pewnością. Byłam już rozgrzana, otwarta, miękka, jak zawsze dla niej.
    
    W myślach widziałam dłonie Dominiki, jakby moje były tylko przedłużeniem jej. Prowadziły mnie, ale i słuchały tej potrzeby, która pulsowała między pragnieniem a wspomnieniem.
    
    Lewą dłonią objęłam pierś. Czułam, jak napina się pod moim dotykiem, jak jędrnieje w odpowiedzi na każdy ruch kciuka. Westchnienie wyrwało mi się z gardła, bezgłośne niemal, lecz pełne.
    
    Nie mówiłam nic, tylko oddychałam. Powoli. Wszystko było dla niej. Moje ciało, rozgrzane jej nieobecnością. Moje palce, które chciały być nią. Moja tęsknota najczulsza z modlitw.
    
    Zamknęłam oczy.
    
    Wciąż miałam przed sobą moją żonę może nie w kształcie ciała, ale w całej tej miękkiej obecności, która zostaje, gdy drzwi się zamkną, a dusza nie chce przestać dotykać. W moim wnętrzu niosłam echo jej głosu, miękki śmiech i to przeciągnięte "kocham", które zawsze mówiła, gdy myśli że już zasypiam.
    
    Palce znów odnalazły drogę pewniejsze, spokojniejsze. Gładziłam się lekko, u podstawy brzucha, tam, gdzie ciepło zbiera się jak mgła o poranku. Zsunęłam się niżej, rozchylając się dla niej z czułością, z uwagą, jakbym odkrywała skarb, który znałam od zawsze, a jednak za każdym razem był nowy.
    
    Opuszkiem dotknęłam swojego koralika tak nazwałam go kiedyś, w myślach, kiedy opowiadałaś mi o swojej pierwszej pieszczocie. Ten maleńki punkt światła, który potrafił ...
«1234...13»