1. Łóżko wodne. RANDKI MARTY


    Data: 25.12.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24

    ... wyczucie stylu, ale to... to przechodzi moje najśmielsze wyobrażenia. Granat podkreśla twoje piękno, a te drobne detale... po prostu mnie zniewalają.”
    
    A mnie te pochwały rozanieliły. Może dlatego rozmawiało nam się rewelacyjnie, bo już dużo o sobie wiedzieliśmy z wcześniejszych długich telefonicznych pogawędek. Spędzało mi się z nim czas wyśmienicie. I ja miałabym mu powiedzieć o zakończeniu naszej znajomości? Jaka część mnie krzyczała - “Nie! Stanowczo nie!”
    
    A gdy już zabrał mnie do tańca, roztkliwiłam się kompletnie. Pochylał się do mojego ucha, jego głos był ciepły i intymny:
    
    – „Twoje ruchy, Marta, są jak muzyka... Idealnie wpisujesz się w rytm tej melodii. Mogę cię tak trzymać całą noc.”
    
    Czułam, jak jego wzrok błądzi po moich ramionach i szyi, a jego dłonie prowadziły mnie w tańcu z pewnością, która przyprawiała mnie o dreszcze. Było mi tak dobrze w jego ramionach.
    
    – „Jesteś kobietą, o której marzyłem. Piękno, elegancja, wdzięk – to wszystko masz w sobie. Mogę tylko dziękować losowi, że mam zaszczyt spędzać z tobą ten wieczór.”
    
    Kiedy przycisnął mnie do siebie… już czułam, że nie mogę mu tego powiedzieć co zaplanowałam. Że nie chcę. Że chcę, żeby ten wieczór trwał i trwał.
    
    Gdy wracaliśmy do stolika, pochylił się, aby odsunąć mi krzesło. Przez chwilę patrzył na mnie w zamyśleniu, po czym dodał:
    
    – „Nie wiem, czy kiedykolwiek spotkałem kobietę tak fascynującą jak ty. I szczerze mówiąc, zaczynam podejrzewać, że nie chcę już nikogo innego ...
    ... poznawać.”
    
    Słuchałam tego z bijącym sercem, czując, że jego słowa trafiają prosto do mojego wnętrza. Nie chciałam już w żadnym przypadku kończyć tej znajomości.
    
    W kolejnych tańcach przytulał mnie coraz mocniej, zwłaszcza, że wybierał te wolniejsze. Odnosiłam wrażenie, że ma olbrzymią ochotę zjechać dłońmi na moje pośladki, ale jak na dżentelmena przystało - nie uczynił tego.
    
    Po kilku kolejnych tańcach, Janusz spojrzał mi głęboko w oczy, jakby chciał coś ważnego powiedzieć. Przez chwilę wydawało się, że się waha, ale po chwili jego usta rozciągnęły się w delikatnym uśmiechu.
    
    – „Marto,” – zaczął, pochylając się lekko w moją stronę, jego głos był niski i intymny – „nie mogłem się powstrzymać... Wynająłem pokój tutaj, na górze. Chciałem mieć pewność, że będziemy mogli spokojnie porozmawiać, z dala od zgiełku i spojrzeń innych. Może napiłabyś się ze mną jeszcze lampki wina? Obiecuję, że niczego nie będę forsował. I… ponadto mam dla ciebie pewną niespodziankę...”
    
    Spojrzałam na niego, próbując wyczytać jego intencje. Jego wyraz twarzy był szczery, a w oczach błyszczało coś, co trudno było zignorować – podziw, czułość i iskierka czegoś więcej. Nie naciskał, tylko czekał na moją odpowiedź, nie spuszczając ze mnie wzroku. “Jaka to może być niespodzianka?”
    
    – „Tylko rozmowa i wino?” – zapytałam z nutką droczenia, unosząc brew.
    
    Uśmiechnął się szelmowsko.
    
    – „Tylko tyle, ile zechcesz.”
    
    Uśmiechnęłam się lekko, choć serce biło mi jak szalone. Naprawdę chciałam tam iść, ale jakaś ...
«1234...14»