-
Ankrmonaai (I) Biała Gorączka
Data: 20.04.2019, Autor: AleidaMarch, Źródło: Lol24
ROZMOWA ZE SZCZUREM Siedziałam na betonowej konstrukcji, niewątpliwie mającej coś wspólnego z mostem, który rzucał cień nad moją głową. Nogi zwisały mi nad niewielką przepaścią, dzielącą mnie od powierzchni wody. Moje sznurówki zwisały bezwładnie i wpatrywałam się w nie - jakby w poszukiwaniu odpowiedzi. Pytanie, które mnie nurtowało brzmiało następująco: - Czemu on, do kurwy nędzy, nie przychodzi? - przez pomyłkę zapytałam sama siebie na głos. Ówczesne odrętwienie trwało jeszcze tylko kilka chwil, nim zdecydowałam się wyjąć z kieszeni przetartych dżinsów telefon. Znalazłam numer. Wcisnęłam zieloną słuchawkę. - No dalej, odbieraj skurwielu - opanowało mnie zażenowanie, które także wyraziłam na głos. - Nie denerwuj się, mała dziwko, tylko się obróć - odebrał i oznajmił mi półszeptem. Obróciłam się, chcąc nie chcąc spełniając te żądanie. W krzakach, kilkanaście metrów za mną siedział człowiek, na którego czekałam. Ignorancko wypuszczał dym papierosowy i strzepnął jakiś niewidoczny pypeć z nogi. Nie wiem, jakim cudem zdążył schować telefon. Zadrżałam na widok jego żylastych, chudych kończyn i podejrzanej szczurzej twarzy z infantylnym wąsem. Kiedy spostrzegł mój ruch - powoli uniósł wzrok i zasyczał swoim obślizgłym głosem: - Niespodzianka! - Lecz się - odparłam, wstając i rozprostowując kości. Czułam narastające otępienie wraz z zawirowaniami mającymi miejsce w mojej głowie. W głębi psychiki byłam zaniepokojona bezszelestnością, z jaką ten podczłowiek ...
... się poruszał. Albo własnym brakiem zmysłu słuchu - nie wiadomo, co gorsze. - Kochanie, mamy do omówienia ważne sprawy. Mogłabyś zachować jakieś pozory powagi - mrugnął do mnie ironicznie. - Choć wiem, że dla Ciebie może to być potrójnie trudne. Pomyślałam o prochach, które zdążyłam dzisiaj w siebie władować i przeklęłam się w duchu. Teraz potrzebowałam trzeźwego myślenia. Teraz, kiedy mogę załatwić następną życiodajną działkę. - Słucham - zdobyłam się na wyczekujące westchnienie i spoczęłam blisko tego odrażającego człowieka. - Oboje wiemy, że jesteś spłukana. Mimo braku funduszy zwracasz się do Pana R. z prośbą o towar. Co według Ciebie on ma zrobić? Dać Ci go za darmo? - ten kmiot uśmiechnął się, czując swoją przewagę. On był czysty. On jeszcze nie wpadł w ten kołowrotek bez drogi odwrotu. - Oddam pieniądze. Czego się możecie bać? Że ucieknę? - zadawałam pytania powoli i z wyraźnym wysiłkiem. - Przecież w razie czego i tak mnie znajdziecie - Szczur wybuchnął śmiechem, który wytwarzał w mojej głowie bolesne echo. - Skąd taki ćpun, jak Ty może wziąć pieniądze? Chcesz się kurwić? - Zacisnęłam zęby, żeby nie odpowiadać na ten zarzut. Tylko spojrzałam na mojego rozmówcę zamglonym wzrokiem z ukosa. - Nie. Szukam bardziej ambitnej pracy - odpowiedziałam powoli, udając spokój. - Hm, taa... Pan R. mówił ostatnio, że potrzebuje kogoś gotowego na wszystko - zaczął, stopniując napięcie. Ptaki zataczały kręgi nad naszymi głowami sunąc w stronę wody. - Nie wiem, czy ...