1. Ankrmonaai (I) Biała Gorączka


    Data: 20.04.2019, Autor: AleidaMarch, Źródło: Lol24

    ... się nadasz, skarbie, ale mówię Ci to z dobrego serca.
    
    Jasne, pomyślałam... Podążyłam wzrokiem za wirującymi jaskółkami. Niebo było szare, nad naszymi głowami przejeżdżał żółto-niebieski pociąg, a chmury wyglądały płaczliwie.
    
    - O co chodzi...? - zapytałam, drżąc przez pierwszy nagły grzmot, który - o dziwo - słyszałam aż za bardzo.
    
    - Wiesz co, Ty dociekliwa pizdo? Nie wiem, kogo chcesz oszukać. Udajesz niepokonaną, a sama wciągnęłaś się w durny nałóg i próbujesz mi się stawiać - przerwał na chwilę taksując mnie brązowymi oczyma. - Psujesz się. Już prawie rozkładasz. Twój los jest przesądzony. Coraz łatwiej Tobą manipulować, coraz szybciej stajesz się zwierzęciem niż czymś, co można by nazwać człowiekiem. Stajesz się... ćpunem - słuchałam grzecznie monologu tego intelektualnego glonojada, którego zdanie miałam głęboko i szeroko. - Nie zauważyłaś mnie, choć byłem tak blisko. Gadasz do siebie, mała. Szkoda marnować taką ładną buzię.
    
    - Przestań. Zamknij się - wykrztusiłam wreszcie. Wysłuchiwanie życiowych wniosków wiecznie pijanego pederasty nie należało u mnie do zajęć przyjemnych, czy nawet tolerowalnych (?).
    
    - Myślisz, że schowasz się pod brudnymi ubraniami i tłustymi włosami? Masz pecha. Wystarczy Cię umyć i przebrać, a każdy facet wyruchałby Twoje skurwiałe cycki i jeszcze jędrne, ćpuńskie dupsko. Jedyne, co masz do zaoferowania światu to tępy upór i cierpki język. Ale to łatwo złamać - uśmiechnął się, kończąc ten parszywy wywód. Czekałam na to, odkąd ...
    ... otworzył usta. Liczyła się tylko działka. Liczył się tylko Pan R., bredzenie tego robala nic nie znaczyło - choć miał nade mną przewagę. Był prawą ręką R. Oprócz tego, był czysty. Był, kurwa, czysty i potrafił trzeźwo myśleć. O tyle, o ile pozwalała mu na to jego wyłysiała łepetyna.
    
    - Mówiłeś coś o zleceniu, które mogłoby mi zapewnić jakieś konkretne pieniądze - przypomniałam, nakierowując Szczura z powrotem na właściwe tory. Uniosłam dłoń do czoła, by zetrzeć pot. Moje ciśnienie się wahało, a z daleka dochodziły pomruki burzy - chyba przechodziła bokiem.
    
    - Mówiłem, ale znając warunki tej fuchy tym bardziej powątpiewam, skarbie, że sobie poradzisz - wstał i strzepnął z tyłu spodni ziemię. - Ale jeśli serio jesteś zainteresowana to musisz uderzyć bezpośrednio do Pana R. - ja się nawet nie muszę tym interesować, czy on rzeczywiście kogoś znajdzie. Wspomniałem Ci o tym z dobrego serca.
    
    Taaak, przeszło mi przez głowę. Powtórz to jeszcze raz a stanie się to rzeczywistością.
    
    Chciałam jak najszybciej stąd odejść. Albo lepiej - żeby on sobie poszedł tam, gdzie pieprz rośnie. Całe moje ciało domagało się następnej dawki. Pociło się, serce waliło nierówno, w głowie pulsował tępy ból. Umysł wykluczał wszelkie inne wątki w moim nic nie znaczącym życiu oprócz tego, który miał mnie zaprowadzić do Pana R. Dostałam od Szczura adres, gdzie miałam się niebawem udać. Już nawet nie pamiętam, co przedtem mówił. Przed czym mnie ostrzegał. Miałam to w dupie. Zakończyłam jakoś tę rozmowę i ...
«1234...7»