1. Cioteczka - moja pierwsza kobieta


    Data: 06.05.2019, Kategorie: Rodzinka, Autor: anonim, Źródło: Fikumiku

    Historia ta zdarzyła mi się tak dawno, że aż sam czasami nie wierzę, czy w ogóle miała miejsce. Miałem wtedy ze 17 lat i wciąż żadnych kontaktów z dziewczynami, jeśli nie liczyć przypadkowych pocałunków i podmacywania tych koleżanek, które się na to godziły. Wszystko to miało się niebawem zmienić, za sprawą mojej cioci Moniki. Tak naprawdę ona nie była moją ciotką, była kuzynką mojej mamy, ale wszyscy mówiliśmy o niej “ciotka” i tak już zostało. Moi rodzice niezbyt ją lubili. Zawsze przyjeżdżała ze Śląska niespodziewanie i nie było nigdy wiadomo, jak długo u nas zabawi. Poza tym zmieniała często facetów, z żadnym nie wiążąc się na stałe, co w oczach moich rodziców uchodziło za rzecz niewybaczalną. - I żeby chociaż jeszcze była ładna - mówili - ale jest tłusta, paskudna z twarzy i z charakteru. Pije, pali, przeklina jak chłop - co ci faceci w niej widzą? Pewnego jesiennego piątku, wróciwszy ze szkoły zobaczyłem przy stole czwarte nakrycie do obiadu. Spytałem, dla kogo to, a mama odszepnęła : - Znowu się nam Monika na kark zwaliła i posiedzi pewno z tydzień, jakbym nie miała nic lepszego do roboty, tylko ją utrzymywać, skaranie z nią i tyle. A jeszcze mieliśmy dziś wyjść do cioci Grażyny i pewnie będą z tego nici. - Może nie będzie tak źle - odparłem - a gdzie ona jest teraz ? - W łazience, bierze prysznic, bo dopiero przyjechała, może z godzinę temu. Idąc do swego pokoju wpadłem wprost na moją przyszywaną ciotkę, która wychodziła akurat z łazienki. Rzeczywiście, była damą ...
    ... słusznej postury i bardzo obfitych kształtów. Twarz miała dość pospolitą, okrągłą, ale niebrzydką i krótkie rudawe włosy, zakręcone w loki. Przywitałem się, całując pulchną dłoń z długimi, wypielęgnowanymi paznokciami. Podnosząc głowę zatrzymałem wzrok na rozchylonym szlafroku, pod którym widać było kawałek wielkiego biustu, chyba największego, jaki w życiu dotąd widziałem. Chyba za długo się gapiłem w te wspaniałości, bo ciocia zmieszała się i zaciągnęła ciaśniej szlafrok. Musiała go jednak przedtem odchylić, pokazując przy okazji większą część swoich ogromnych piersi. Pogroziła mi palcem i rozeszliśmy się. Przy obiedzie poplotkowaliśmy trochę, roztrząsając kto się urodził, kto umarł, a kto się ożenił. - A Marek się nie żeni? - zapytała - Ma czas - odpowiedziała mama - jakby miał przyprowadzić mi tu jakąś wywłokę, to lepiej niech się wcale nie żeni. Rozmowa toczyła się dalej, aż wreszcie zeszła na dzisiejszą wizytę moich rodziców. - Ależ oczywiście, idźcie - powiedziała ciocia (tak ją będę odtąd nazywał) - w końcu to było dawno planowane i moja niespodziewana wizyta nie może wam w tym przeszkodzić. - Zapewne, ale szczerze mówiąc głupio nam cię zostawiać samą w domu - wtrącił się ojciec. - Nie będę sama - odrzekła, uśmiechając się - Mareczek dotrzyma mi chyba towarzystwa ? - Mogę zostać - powiedziałem z udaną obojętnością. - pewno wrócicie późno, a ja chciałbym położyć się wcześnie spać. Poza tym nigdzie się dziś nie wybierałem. - Zgadza się, wrócimy koło północy, a może i ...
«1234...7»