1983 cz.2
Data: 10.05.2019,
Kategorie:
Dojrzałe
Tabu,
Autor: pawel19951, Źródło: xHamster
... dzwonek.
Dokończyliśmy śniadanie w spokoju.
- Pychota zupełnie niespodziewana – powiedziała Gosia i wstając od stołu pocałowała mnie w policzek.
- Aaa, co tam, i tak muszę poprawić makijaż – dodała i przywarła mocno do moich ust.
Zniknęła w łazience, aby po kilku chwilach wyjść znowu jeszcze piękniejsza.
Wzięła do ręki torebkę wiszącą na rączce od roweru, wcześniej wypchaną przeze mnie trzema bułkami zawiniętymi w papier śniadaniowy, pocałowała mnie delikatnie
w policzek i otworzyła drzwi na korytarz.
- Czekaj – powiedziałem cicho i podałem jej okulary przeciwsłoneczne, które w ostatniej chwili zauważyłem zawieszone na kierownicy roweru.
- Po co? – szepnęła.
- Żeby bezkarnie wyławiać spojrzenia obślinionych facetów i zazdrosnych bab – powiedziałem i puściłem Gosi buziaka.
Gosia poszła, a ja zamknąłem za nią drzwi na zamek i wróciłem do kuchni
realizować, wymyślony podczas śniadania i gapienia się na jej stopy, plan. Szybko przejrzałem lodówkę w poszukiwaniu czegoś nadającego się na obiad, ale mimo cichej nadziei, nie znalazłem nic. Poszedłem więc do sklepu, a po drodze drzewka, widząc mój spokojny krok, jeszcze bardziej się odchylały na boki. W sklepie z dumnym napisem „PSS Społem Południe” już było już więcej ludzi niż o szóstej. Wszedłem do środka
i od razu wychwyciłem spojrzenia tych pań po sześćdziesiątce, gadających ze sobą
w kolejce – do dzisiaj nie wiem, czy te spojrzenia były reakcją na obecność młodego chłopaka o tak wczesnej ...
... porze wchodzącego do sklepu w czasie wakacji, czy było po mnie widać, że czuję się, jak młody bóg w pełni świadom swojego samopoczucia. Ustawiłem się grzecznie na końcu kolejki i cholery dostawałem od wybrzydzania pań kupujących przede mną: a to kawałek za mały..., a to za duży..., a czy na pewno świeży..., a czy kwaśny..., a czy sraśny...? Telepało mną, jak nigdy, ale też nigdy wcześniej się tak nie spieszyłem, mimo swojej pełnej świadomości, że mam przed sobą cały dzień. Gapiłem się na półki sklepowe w panice myśląc, co mam kupić, kiedy przyjdzie moja kolej – nic mi się nie podobało. W końcu wymyśliłem: makaron, puszkę groszku, puszkę kukurydzy, kilka pomidorów i żółty ser – wszystko na zapiekankę.
Wróciłem do mieszkania i zabrałem się do roboty. Na początek szybko przygotowałem w naczyniu żaroodpornym zapiekankę i zabrałem się za wymianę opon i łatanie dętki przy pomocy narzędzi z „rowerowo – naprawczo - wszelkowypadkowej” szuflady. Wyrobiłem się z tym wszystkim w dwie godziny i zacząłem się zastanawiać, co robić przez następne sześć godzin do powrotu Gosi. Porządnie umyłem ręce
z oponowego brudu i zasiadłem na taborecie w kuchni słuchając radia zastanawiając się nad niedawnymi wypadkami. Szczęk klucza w zamku przerwał nagle te rozmyślania i zmroził mnie do gęsiej skórki – do mieszkania klucze miała jeszcze moja d**ga ciotka, siostra Gosi. Drzwi otworzyły się i do mieszkania weszła... Gosia!
- Cześć kociątko, wzięłam urlop do końca tygodnia, cieszysz się?
- ...