1. Impreza na plaży cz. 9


    Data: 19.05.2019, Kategorie: Geje Autor: LukaszLuke, Źródło: Fikumiku

    Poczułem, jakby spadł na mnie, grom z jasnego nieba. Co teraz? Nie chciałem, o tym myśleć. Z kompletnym dołem, poszedłem spać. Nie miałem ochoty nikogo widzieć, potrzebowałem chwili samotności. Następnego dnia, dostałem wypis ze szpitala i zwolnienie z pracy na, trzydzieści dni, to się Kasia ucieszy, jak nic. Odebrał mnie Michał i Marta, pomogli wsiąść do taksówki, a ja chciałem od razu jechać, do klubu, zawieźć zwolnienie. Michał się uparł, że on to zrobi, na co Marta stwierdziła, że ma jechać ze mną do domu, a ona zawiezie i osobiście przekaże je Kasi. Zgodziłem się, bo czułem się naprawdę strasznie. Wszystko bolało, mimo ogromnych ilości leków, kroplówek, i nie wiadomo czego jeszcze, a do tego ta choroba… -Wszystko będzie dobrze. –powiedział Michał i pocałował mnie. -No, nie wiem. –odpowiedziałem. I znowu to „wszystko będzie dobrze”. Dlaczego po prostu nie może być dobrze. Z drugiej strony, gdyby nie ten napad, nie dowiedziałbym się, że jestem chory, ale może tak byłoby lepiej? Nie myślałbym o tym, żył normalnie, aż któregoś dnia szlag by mnie trafił. A teraz co? Leczenie? Chemia? Czy co tam jeszcze wymyślą. No dobra, kończę temat, bo zwariuję. Dojechaliśmy do domu, wcześniej, w pobliżu miejsca mojej pracy, wypuściliśmy Martę. Michał pomógł mi wejść po schodach, a ja po raz pierwszy żałowałem, że nie mam windy. Byłoby prościej i na pewno mniej by, bolało. Posadził mnie na sofie… -Potrzebujesz czegoś? Może chcesz coś do picia? – zapytał. -Tak, potrzebuje ciebie, a do ...
    ... picia, może być gin. – zażartowałem, oczywiście tylko co do ginu. -Nie możesz teraz pić, bierzesz leki! – oburzył się. -Niech ci będzie, to może jakiś sok. – puściłem mu oczko. -Już kotek. – uśmiechnął się. Ciekawe, co ja bym teraz zrobił, gdyby jego nie było. Najprawdopodobniej, Marta, by się mną zajmowała, zawalając przy tym swoją pracę. Przez pierwsze cztery dni, Michał nie odstępował mnie na krok. Nie było mowy o seksie, nie w moim stanie, ale jak tylko zdejmą mi tą cholerną blokadę z klatki piersiowej, to przysięgam, dobę nie wypuszczę go z łóżka. Myśl o chorobie, zdołałem jakoś wyprzeć ze swoich myśli, a gdy poczułem się już naprawdę, w miarę dobrze, dostałem e-mail… „Kacper, niestety nie mogę ci płacić za siedzenie w domu. Rozumiem, że sporo ostatnio przeżyłeś, ale szefostwo przyparło mnie do muru i muszę cię zwolnić. Wybacz. Katarzyna” „Katarzyna”, jaka oficjalna. A to koleżanka, pomyślałem sobie, człowieka napadli, a ta jeszcze, go zwalnia. Echh… trudno. Znajdę inną pracę, może lepszą i na pewno z normalniejszymi ludźmi. Widać, czas na nowe życie! Oby nie tylko zawodowe. Michał zauważył moją minę… -Coś się stało, kotek? -Nic wielkiego. Kasia mnie właśnie zwolniła. Ale czekaj… Katarzyna, nie Kasia. Heh… -Żartujesz?! Jak mogła?! -Nie przejmuj się tym, znajdę coś lepszego jak tylko, zdejmą mi to homonto. Michał mnie przytulił, ale delikatnie, żebym nie odczuwał bólu. Był naprawdę troskliwy, delikatny i kochany. Chcę już zawsze by, był przy mnie. Nieważne jak długo będę żył, ...
«1234...»