Impreza na plaży cz. 9
Data: 19.05.2019,
Kategorie:
Geje
Autor: LukaszLuke, Źródło: Fikumiku
... innego. Nadszedł ten dzień, a nikt inny nie odpowiedział na moje cv. Ubrałem się raczej na luzie, czarne spodnie, trampki, t-shirt i sweter zapinany na zamek błyskawiczny. Dotarłem wraz z Michałem do Gdańska, gdzie miało odbyć się spotkanie. W hotelowym lobby, zebrało się około pięćdziesięciu osób, wyglądających o niebo lepiej, ode mnie. Marne szanse, pomyślałem, ale nie zamierzałem się poddać. Cała rekrutacja, miała mieć cztery etapy. Zgodnie z tym, co czytałem na różnych forach. Po około ośmiu godzinach i wszystkich etapach, które udało mi się przejść, przyszedł czas, na ten najgorszy… czwarty. Zajęło mi to, może trzydzieści minut, ale to było najdłuższe trzydzieści minut w moim życiu. Udało się! Dostałem propozycję pracy, ale najpierw badania, czego obawiałem się najbardziej, następnie szkolenie. Wynagrodzenie, nie powiem, trochę mnie rozczarowało, ale i tak było wyższe niż to, które miałem, pracując w klubie, a do tego, coś co mi się przyda… prywatna opieka medyczna. Po wyjściu z sali tortur, jak sobie ją nazwałem, natychmiast dopadłem Michała… -Udało się! Kochanie, udało się! – rzuciłem mu się na szyję i pocałowałem. -Gratuluję kotek. – odwzajemnił pocałunek. Wyszliśmy z hotelu, dotarliśmy na najbliższą stację SKM i pojechaliśmy, prosto do domu. Tego dnia, postanowiłem uczcić swój, póki co, sukces i w sklepie monopolowym, kupiłem butelkę szampana, za którego wcześniej, w Poznaniu, zapłaciliśmy kosmiczną ilość pieniędzy. -No to toast. Żeby wszystko było dobrze! – ...
... powiedział Michał. -Toast. Ale proszę, nie używaj więcej tego sformułowania. – uśmiechnąłem się do niego. -Ok. Przepraszam. Za ciebie, za pracę! Wypiliśmy całą butelkę, po czym wylądowaliśmy gdzie? W sypialni oczywiście. Kilka dni później, wybrałem się na badania, a Michał mi towarzyszył, podtrzymując na duchu. Byłem wystraszony, że jak odkryją moją chorobę, natychmiast pożegnam się z pracą. W klinice spędziliśmy kilka godzin, wyniki były tego samego dnia, więc w oczekiwaniu, poszliśmy na kawę. -Strasznie się boję. -Kotek, bierzesz leki, może przez to nie wykryją czegoś niepokojącego. -Obyś miał rację. Wróciliśmy, odebrałem swoją kopertę, ale nie miałem odwagi jej otworzyć. W niej był wyrok. Praca, albo nie… Michał widząc moje przerażenie, wyrwał mi ją z rąk, otworzył, przeczytał wyniki… -Kotek… nie wiem jak ci to powiedzieć. Przykro mi. – powiedział, a mnie się nogi ugięły. -Wiedziałem, że tak będzie. Co ja sobie myślałem. -Przykro mi, bo sporą ilość czasu będziesz w powietrzu! -Och, ty! Głuptasie! Naprawdę!? Udało się? Nie mogę uwierzyć! -Gratuluję! – pocałował mnie i przytulił. Cholera, udało się! Naprawdę się udało. Dostałem zgodę na pracę. Teraz tylko, jeszcze szkolenie. Odbywało się ono na lotnisku Pyrzowice, które znajduje się w okolicach Katowic, trwać miało pięć tygodni. Długo myślałem, jak rozwiązać tą sytuację. Ale Michał mi w tym pomógł. -Po prostu, wynajmiemy sobie tam pokój, na czas szkolenia. Nie puszczę cię samego. -A twoja praca? – zapytałem. -Wezmę bezpłatny urlop ...