Impreza na plaży cz. 9
Data: 19.05.2019,
Kategorie:
Geje
Autor: LukaszLuke, Źródło: Fikumiku
... na miesiąc. Już rozmawiałem o tym z szefem. -Naprawdę? -Nie zostawię cię. A sam tutaj oszaleje. Wzruszyłem się, przytuliłem go i nie mogłem się odkleić. Kilka dni później, załatwiliśmy telefonicznie pokój, w Tarnowskich Górach, pół godziny od lotniska. Spakowaliśmy tylko to, co najważniejsze, pojechaliśmy na Śląsk. Ku nowej przygodzie, a właściwie miałem na myśli szkolenie. Nowy etap, który mam nadzieję, będzie udany. Pokój, okazał się całkiem przestronny i komfortowy, a cena też nam odpowiadała. W poniedziałek, zacząłem szkolenie, które swoją drogą, wcale takie łatwe nie było. Czas w tym miejscu, szybko nam zleciał. Mnie na wkuwaniu przepisów i czego się jeszcze dało, Michał oczywiście pomagał, przepytywał mnie, motywował do nauki na różne sposoby, jeśli wiecie co mam na myśli... A po pięciu tygodniach, zakuwania i motywowania, zdałem wszystkie egzaminy. Wróciliśmy do domu, musiałem czekać, na wydanie licencji członka personelu pokładowego, ależ to dumnie brzmi, ale też i dwuznacznie…. „członka”, haha, pójść na przymiarkę munduru i ogarnąć kilka spraw, związanych z sami wiecie czym. Do rozpoczęcia pracy, miałem jeszcze około dwóch tygodni, chciałem ten czas jak najlepiej wykorzystać. Chcąc nie chcąc, odwiedziłem swojego onkologa i umówiłem się na terapię, tym razem już szczegółowo. Oczywiście, gdy powiedziałem mu o nowej pracy, nie był zachwycony. No cóż, moje życie, moja sprawa. Wracając do domu, natknąłem się na Karola i Kaśkę… -Cześć chłopie! Co u ciebie? – zapytał ...
... zawadiacko Karol. Widać pasuje mu, że już nie pracujemy razem. -Chłopie? Naprawdę? – odpowiedziałem zażenowany. -Oj tam. Co u ciebie? Wszystko ok.? -Lepiej niż ok. – odpowiedziałem dumnie. Kasia wyraźnie unikała mojego wzroku. -A co u ciebie? – zwróciłem się do niej. -Nic, nic. Wszystko po staremu. – odpowiedziała zmieszana. -Niech ci będzie. Śpieszę się. Cześć! Szybko udałem się w stronę domu, a Kaśce wyraźnie ulżyło, że odszedłem. Dziwne było, że zaczęli się kłócić. Ale o co? Dobra, nie moja sprawa, niech robią co chcą, a mnie to już nic nie obchodzi. Dotarłem do domu, Michał już na mnie czekał… -I jak było u lekarza? – zapytał zatroskanym głosem. -Wszystko dobrze…. Naprawdę użyłem tego sformułowania? Nieważne. Wszystko ok. Umówiłem się na tą cholerną terapię i tyle. -To dobrze. Masz może, ochotę gdzieś wyjść dzisiaj? -Hmm… a gdzie? – zapytałem z ciekawością, co też mój Michałek wymyślił. -A wiesz, nic specjalnego. Myślałem, że pójdziemy gdzieś na drinka. -Równie dobrze, możemy wypić w domu. – odparłem. -No możemy, ale fajnie byłoby, gdzieś się wybrać. Tym bardziej, że niedługo będziesz miał mało czasu na wyjścia z domu. -Masz rację. Chodźmy. Faktycznie, gdy zacznę pracę, nie wiem jak będzie z wolnym czasem. Czas pokaże! Po godzinie, byliśmy w drodze do pubu, okazał się nim ten sam, w którym spotkaliśmy się po powrocie z Władysławowa. Czekała tam, na nas Marta. Spędziliśmy, naprawdę bardzo miły wieczór, pełen wspomnień, zarówno tych dobrych, jak i złych. Do domu, wróciliśmy około ...