1. Impreza na plaży cz. 9


    Data: 19.05.2019, Kategorie: Geje Autor: LukaszLuke, Źródło: Fikumiku

    ... północy, a do drugiej, no cóż…. Domyślacie się pewnie! Całe dwa tygodnie, minęły strasznie szybko, co prawda, załatwiłem większość spraw, które miałem zaplanowane, ale było mi tak dobrze z Michałem, że uwierzcie mi, nie chciałem tego przerywać. Ale cóż, praca, nowe obowiązki, nowe znajomości, może być ciekawie. Odebrałem mundur, a właściwie całe dwa komplety, licencję, identyfikator i dostałem swój pierwszy grafik. Nie był on, wcale taki straszny, piętnaście dni pracy, a reszta miesiąca wolne. Spodobało mi się, miałem nadzieję, że tak będzie zawsze. Pół miesiąca pracy, a drugie pół dla mojego ukochanego. Byłem strasznie podniecony, przed swoim pierwszym dniem. Michał oczywiście, jak to Michał, pomógł mi się wyszykować do wyjścia i pojechał na lotnisko, razem ze mną. Po godzinie, dotarliśmy na miejsce… -Powodzenia kotek. – dał mi buziaka, ale nie przytulił, aby nie pognieść munduru. -Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć. Kocham cię! -Ja ciebie też! – i jednak przytulił, nie wytrzymał… Po dłuższej chwili przytulania się, nadszedł czas, aby zająć się pracą… Ciężko było się z nim rozstać… Nawet, na te kilka godzin… Dzień pracy zaczynał się od tzw. briefingu, czyli odprawy dla załogi. Poznałem wtedy, po raz pierwszy, Joasię, szefową pokładu, Klaudię, stewardessę z ponad dwuletnim stażem, Grzesia, stewarda, który zaczął pracę pół roku temu i przeniósł się tutaj z bazy w Katowicach, i instruktorkę, Weronikę, która będzie mi towarzyszyć w pierwszych dniach, sprawdzając jak sobie daję ...
    ... radę. Poznałem także, pana Andrzeja, naszego kapitana i panią Hanię, drugiego pilota. Nasza odprawa trwała nie więcej, niż dwadzieścia minut, po czym udaliśmy się do wyjścia, po przejściu przez kontrolę bezpieczeństwa, taką samą jak przechodzą pasażerowie, dotarliśmy do naszej bramki i po krótkiej jeździe, lotniskowym busikiem, znalazłem się w samolocie. Po raz pierwszy w życiu w innej roli, niż pasażer. Mimo szkolenia na symulatorze, wszystko wydawało mi się nowe, nieznane. Czułem się znakomicie, a poziom ekscytacji nową pracą, przewyższał normę, o dwieście procent. Po szybkim sprawdzeniu kabiny, byliśmy gotowi na przyjęcie pasażerów. Teraz już wiem, jak to wygląda od drugiej strony i powiem wam, że jest dużo ciekawiej, niż z perspektywy pasażera. Kilka minut później, pod samolot podjechały dwa autobusy, z których „wysypali” się ludzie. Dosłownie wysypali, bo autobusy na lotniskach, mają to do siebie, że dopóki, igły nie wciśniesz, nie ruszą. Więc po otwarciu drzwi, ludzie niemal z nich wypadają i biegną do schodków, jakby samolot miał im uciec, albo nie zdążyli zająć wolnego miejsca i mieli stać, niczym w PKS-ie. Boardinng przebiegł sprawnie, po raz pierwszy, samodzielnie zamknąłem drzwi, by za chwilę przygotować się do safety demo, czyli niczego innego, jak robienia z siebie pajaca, pokazującego w jaki sposób użyć maski tlenowej w przypadku awarii, dekompresji, czy całej reszty możliwych przypadków. Moi nowi znajomi, zrobili mi psikusa, dając mi do prezentacji prawdziwą ...
«1...3456»